^^Marek^^

 
قام بالانضمام: 2006-08-30
:))
النقاط92أكثر
المستوى التالي: 
النقاط المتبقية: 108

Na początku nic nie było...

Na początku nic nie było...


 


Na początku nic nie było,


Tylko przestrzeń ciemna, pusta;


Wtem jej czarne błysły oczy


i różowe, świeże usta.


 


Od jej spojrzeń, od rumieńca


Zajaśniała świateł zorza,


A gdy pierwsze rzekła słowo,


Ziemia wyszła z głębi morza.


 


Gdy przebiegła ziemię wzrokiem


Śląc jej uśmiech, rój skrzydlaty


Wzleciał ptaków i motyli,


A spod ziemi wyszły kwiaty.


 


Lecz nie istniał jeszcze człowiek,


Tylko martwa gliny bryła;


Aż nareszcie swym płomiennym


Pocałunkiem - mnie stworzyła.


 


I zbudziłem się do życia


W cudowności jasnym kraju.


Lecz mnie również, tak jak innych,


Wypędzono z tego raju.


Już jesień

Już jesień...


Już jesień miła moja...
Wiatr tańczy z lasem żywo walca
I drzewom wykrada rude kasztany,
Miodem smaruje zaspane liście,
I dla spóźnionych śpiewa zakochanych.



Już jesień miła moja...
Niebo maluje chmurami obrazy,
I ptaki układa do odlotu w klucze,
Pachnie nostalgią i rześkim chłodem,
A mnie z tęsknoty aż serce tłucze.


Już jesień miła moja...
Krajobraz wokół zielono-złotawy,
Pięknie barwami wypieszczony,
A w tej scenerii Twoja postać,
Jak kasztan w liść klonu wtulony.


Już jesień miła moja...
Jesień pogodna i uśmiechnięta,
Jest Ci z nią ślicznie i do twarzy,
Bo w Tobie jesienią tyle jest wiosny,
Że nie potrzeba o wiośnie marzyć...


Z dedykacją dla Aguni [przytula]


Czekam...

Czekam...


Idę przez życie sam.
Czekam na dzień
W którym los
Odmieni koleje mych dni,
Cierpię.
Me serce spowiła tęsknota.
Czekam.
Czekam tego dnia
W którym się zjawisz
Staniesz - powiesz - to ja!
I od tej chwili
Będziemy razem przez życie szli.
Dzień za dniem
Noc za nocą.
Lecz jak długo jeszcze
Czekać mam?
Ile lat samotnie borykać się z losem?
Ile dróg samotnie przejść?
Może nawet Cię znam?
Może widziałem przelotnie w tłumie
Szarych ludzi
Snujących się wokół bez celu?
Nie wiem.
Daj znak, odezwij się
Ja czekam
I czekać będę nawet
Wieki...


Niebo...

Niebo...



Jak w bajce, za siódmą górą, siódmym morzem
ale nie, za siódmym niebem



ja nie wiem, w którym jestem
wiem, ale jestem w potrzebie, zależny
od innych i siebie, miłości pragne
najwięcej



znam tylko jedno niebo widoczne
o piekle slyszałem, schodów do nieba
nie widze
jestem pod kloszem, ja, mały



dziękuję ziemi że jestem
a z niebem chcę być w zgodzie
jakie to wszystko dziwne
ja przecież ciągle błądzę



światła nie złapie w rękę
nie zobacze po ciemku
jest tam Ktoś w tym niebie
co mi podaje rękę



śladów nie widzę, a jednak
czuje wokół siebie
Twoją obecność Aniele



Ty jesteś blisko i wysoko
nad niebem.
miłością jaśniejesz...


Kiedy umrę...

Kiedy umrę...
 
Kiedy umrę kochanie
gdy się ze słońcem rozstanę
i będę długim przedmiotem raczej smutnym
 
czy mnie wtedy przygarniesz
ramionami ogarniesz
i naprawisz co popsuł los okrutny
 
często myślę o tobie
często piszę do ciebie
głupie listy - w nich miłość i uśmiech
 
potem w piecu je chowam
płomień skacze po słowach
nim spokojnie w popiele nie uśnie
 
patrząc w płomień kochanie
myślę - co się też stanie
z moim sercem miłości głodnym
 
a ty nie pozwól przecież
żebym umarł w świecie
który ciemny jest i kolor jest chłodny...