Uwielbiam je... Właśnie znowu takie przeżywam. Jesteśmy razem; mama, siostra, szwagier, siostrzenica, no i moja córuś kochana, która przed chwilą dała popis niezadowolenia z czegoś tam, słowem wynik bezstresowego wychowania (zdecydowanie odradzam przyszłym i aktualnym rodzicom). Mamuśka dba by było smacznie. Szwagier nawet zaprezentował na dywanie bardzo ciekawe ćwiczenie, zapobiegające skurczom łydek, które męczą od jakiegoś czasu Mamuśkę, a my z siostrą po Valpolicelli, pigwóweczce, wiśnióweczce na bimbrze (co to nam nie za bardzo smakowała) właśnie poprawiamy sobie smak w ustach wiśnióweczką firmy "Soplica" - niebo na podniebienie :D. Rozmowa na przeróżne tematy krążyła poprzez różne galaktyki a najbardziej rozśmieszyło mnie, że Maman ostrzy nożyki do maszynki do mięsa u zegarmistrza. Tu z siostrą uśmiałyśmy się jak nutrie i skontatowałyśmy, no że właściwie to tak że można po mięso pójść do apteki a po pastę do zębów do monopolowego.
Kochani bawcie się dobrze we rodzinnych gronach i dużo się śmiejcie :D :D :D