Kiedy serce otworzyłem,jakaś pustka wdarła się
Zapach włosów, czerwień ust,dziś zapomnieć bardzo chcę
Chciałem kochać nieustannie, ręce tulić chciały wciąż
W swym szaleństwie zagubiony, matko moja powiedź mnie
Krzycząc ciągle jak w hipnozie, jak narkoman wizję swą
Budowałem naszą przestrzeń, w której brakowało rąk
Oczy skrzyły się nadzieją, usta wiły drogi cierń
Chciałem Ciebie zaczarować, lecz Twój oddech chłodny jest
Tak jak gwiazdy gdzieś na niebie, moje myśli błyszczą wciąż
Wiarą siła, wiarą wolność, wiarą zaplecenie rąk
Kiedy spotkasz mnie ukradkiem, a emocje spadną w dół
Wiedz że mi nie było lepiej, kiedy roztaczałaś krąg
"kochaj i niszcz... każdy oddech w którym zwątpienie wzięło górę...."
niekochany
присъединил се:
"Kiedy następnym razem zaczepisz mnie choćby o milimetr pomyśl o dniach w których będę szukał spokoju"
arytmia
spod powiek zamokniętych
oczu zwierciadeł ukrytych
koloniami roztaczam tęsknotę
w Twej dłoni ściśniętą
barykadą usta kipią
przelewając czarę odległości
wielbiąc każdą milisekundę
u Twego boku zastygłą
lat nie przeliczę
uczuć nie narysuję
jak bardzo chciałbym
w Twym blasku choć zgasnąć
prostota wypowiedzi polega na rytmie serca w każdy fragmencik włożonego
oczu zwierciadeł ukrytych
koloniami roztaczam tęsknotę
w Twej dłoni ściśniętą
barykadą usta kipią
przelewając czarę odległości
wielbiąc każdą milisekundę
u Twego boku zastygłą
lat nie przeliczę
uczuć nie narysuję
jak bardzo chciałbym
w Twym blasku choć zgasnąć
prostota wypowiedzi polega na rytmie serca w każdy fragmencik włożonego
a niech nasz widzą... śledzą...
siedząc na przeciw siebie
wzbieramy dłońmi siłę oczu
ustami pożądliwie wzburzonymi
cumujemy na szyjach gorące oddechy
pełne powieki powietrza
przelewają pocałunki oszalałe
ostrożnie rzeźbiąc wznios
kołyszących się ramion
języczkiem swobodnego roztargnienia
szyję Twą muskam pierwszoplanowo
wariacjami uszy podgryzać próbuję
uległej namiętności jesteś boginią
zaprzeczać można tylko słowami... oczy odprawią spowiedź za nas.....
wzbieramy dłońmi siłę oczu
ustami pożądliwie wzburzonymi
cumujemy na szyjach gorące oddechy
pełne powieki powietrza
przelewają pocałunki oszalałe
ostrożnie rzeźbiąc wznios
kołyszących się ramion
języczkiem swobodnego roztargnienia
szyję Twą muskam pierwszoplanowo
wariacjami uszy podgryzać próbuję
uległej namiętności jesteś boginią
zaprzeczać można tylko słowami... oczy odprawią spowiedź za nas.....
wiązanka światła
a byłem dziś uśmiechnięty
na chwilę kiedy Ty przyszłaś
przekładając dłonie przez me usta
otwarcie tuliłem marzenia
serce jak wulkanu kęsy
wytaczające się z serca
wyznaczyły nowe wizje
uśmiechu w głębi od lat chowanego
zatrzymałaś się na chwilę
patrząc wprost w mych oczu lazur
uśmiech powędrował wysoko
rozpalając serca uścisk jeszcze bardziej
zgasiłem wszystkie zegary
jakby bateriami bliskości były napędzane
rozmywając na swym ciele Twe ciepło
wnioskowałem nieugięcie - pozostań w oddechu...
"Okruchami dnia ozłocę Twych oczu namiętność chowając w ramionach Twego ciała sedno" n(k)
na chwilę kiedy Ty przyszłaś
przekładając dłonie przez me usta
otwarcie tuliłem marzenia
serce jak wulkanu kęsy
wytaczające się z serca
wyznaczyły nowe wizje
uśmiechu w głębi od lat chowanego
zatrzymałaś się na chwilę
patrząc wprost w mych oczu lazur
uśmiech powędrował wysoko
rozpalając serca uścisk jeszcze bardziej
zgasiłem wszystkie zegary
jakby bateriami bliskości były napędzane
rozmywając na swym ciele Twe ciepło
wnioskowałem nieugięcie - pozostań w oddechu...
"Okruchami dnia ozłocę Twych oczu namiętność chowając w ramionach Twego ciała sedno" n(k)