Chciałam trochę porozważać o samotności ale nie tej dosłownej/że np sobie ciągle siedzę sama i jest mi źle i smutno bo
akurat to nie byłoby dziwne/) ale o tej duchowej samotności kiedy nie jesteśmy sami a czujemy się samotnie , może to trochę filozoficzne stwierdzenie, ale myślę a nawet jestem przekonana że coraz bardziej nie potrafimy się odnaleźć ,albo jesteśmy zbyt weseli !!! i popełniamy błędy , albo zamykamy się w sobie i udajemy , że jest nam dobrze ,że jesteśmy
szczęśliwi i to zazwyczaj znowu nieprawda, udajemy., Ja się ciągle zastanawiam dlaczego tak nas mało cieszy dlaczego ciągle gonimy za czymś czego nie dgonimy i ciągle z dnia na dzień za czymś lepszym czekamy a to jakoś do nas nie przychodzi . Myslę że tak po prostu bez większego sensu mija dzień za dniem i coraz gorzej i źle.Sądzę i jestem przekonana, że powinnam się cieszyć tak naprawdę każdym dniem i tym co posiadam i tym co mnie otacza /słońce,deszcz
zieleń kwiaty, rodzina , znajomi ,przyjaciele i długo by tak wymieniać ale to też do końca tak nie jest . I nie mogę się z tm
pogodzić dlaczego !!!!!!!!!!!!!!!!!!