Elia

 
připojena: 07.06.2016
Pieprzę wszystko i wybieram ścieżkę podyktowaną przez me serce... czy Wam to odpowiada czy nie..."
Body94více
Další úroveň: 
Bodů zapotřebí: 106

Jeszcze bez tytułu....:)

               Dni mijały jeden po drugim. Przyjemne, pełne gwaru i słońca lato, powoli ustępowało miejsca chłodnej i wilgotnej jesieni. Wiadomości ze świata, rzadko docierały do zapomnianego przez Bogów miejsca w którym zamieszkała. Długo szukała tego ustronia, by w spokoju odpocząć od ludzkiej natarczywości i zregenerować siły, potężnie nadwątlone serią ostatnich zdarzeń. Cielesne rany dawno się zagoiły, pozostawiając po sobie tylko kilka wyblakłych blizn. Za to dusza wciąż potrzebowała czasu by posklejać się w jedno. Każda śmierć lub raczej życie, którego nie udało jej się ocalić, było niczym dziura wyrwana w płótnie przez pędzącą strzałę. Niby wiedziała, że zrobiła co w jej mocy, jednak ból nie był ani trochę lżejszy z tą świadomością.
                Od dziecka wiedziała, że jej magiczny "dar" jest w równej mierze przekleństwem. Jej opiekun był dobrym i mądrym człowiekiem, czasem spoglądał na nią ze smutkiem w swych dziwnych, jasnozielonych oczach. Myślał, że nie dostrzegła tych spojrzeń. Widziała, lecz nie dała po sobie poznać jak wielki niepokój w jej duszy zradza się w każdej z takich chwil. Tak wiele ją nauczył. Treningi z łukiem i sztyletami choć wyczerpujące i bezlitosne, uratowały nie tylko jej życie. Jego jednak nie ocaliły - nie tym razem. Łzy znów zalśniły w stalowych oczach a z piersi wyrwał się niekontrolowany, bolesny szloch. To niesprawiedliwe, gdyby nie on już dawno nie byłoby jej na tym świecie. Teraz została sama, choć tyle jeszcze pozostało pytań, tak mało wiedziała o swym "darze", nie potrafiła nawet na dłużej niż kilka sekund, nad nim zapanować. Kto teraz będzie ją uczył? Kto powstrzyma, gdy straci kontrolę? Ilu ludzi zabije wcale tego nie chcąc, przez swą niewiedzę?
                Otrząsnęła się czując, że jeszcze chwila i rozpadnie się na kawałki. On nie tego dla niej chciał, nie po to zginął dając jej czas na ucieczkę, by teraz użalała się nad sobą, roztrząsając coś na co i tak w tej chwili nie miała wpływu.
              - Muszę poćwiczyć - powiedziała głośno do siebie - Koncentracja i skupienie....
Chwyciła łuk i kołczan i pobiegła prawie niewidoczną ścieżką w głąb lasu. Nie wiedziała, że stawia właśnie kroki w stronę nieuchronnego początku kolejnej walki, na którą nie była jeszcze gotowa. Decyzja jednak nie należała do niej......