Spojrzał w jej oczy
Karmelem przewlekane
Uśmiechając się nieśmiało
Puścił oczko ukradkiem
Minęli się bezgłośnie
Uderzając skrawkiem spojrzenia
Podciągnęła kąciki ust
Zapachem landrynków spowite
Włosy długie czarne
Spadały poniżej ramion
Falując odkrywały zerknięcia
Dopełniając sekund fascynacji
Dłonie mocno zaciskając
Schował do kieszeni śmiałość
Idąc wzdłuż alei promenady
Pytał siebie w myśli... obejrzała się?!
Nic nie jest piękne ani brzydkie. Piękno i brzydota jest w oczach patrzącego, nawet, gdy patrzący i ten, na którego się patrzy, to jedna i ta sama osoba.