Raz mi ona mówiła,
Że nas chyba mogiła
Rozłączy.
Światło zmieni się w cienie,
Nim się nasze marzenie
Zakończy!
I w rozwarte ramiona
Wpadła cała spłoniona
I drżąca,
I w cienistym mnie lasku
Całowała przy blasku
Miesiąca.
Gdy spoiły się usta,
Ona przedtem tak pusta
I płocha,
Powtarzała wzruszona,
Tuląc mi się do łona,
Że kocha!
Rzekła: "Zawsze i wszędzie
Serce wierne ci będzie
Przy tobie —
Bo jak Bóg jest na niebie,
Nie zapomnę ja ciebie
I w grobie!"
. . . . . . . . . . . .
Ale przeszło dni kilka
I dziś piękna Emilka
Natchniona,
Nowych snując mar roje,
Pada, ale... nie w moje
Ramiona!
I w tym lasku olszowym,
Na kobiercu darniowym
Dziewczyna,
Gdy nikt nagle nie spłoszy,
Już ciąg nowych rozkoszy
Zaczyna.
I powtarza innemu,
Kochankowi nowemu
Sen dziwny...
Szepce słodko do ucha,
A on wierzy i słucha —
Naiwny!
Stanisław Grudziński.