Alleluja, Alleluja - Kochani, życzę Wam dużo zdrowia aby radość nadchodzących Świąt Wielkanocnych łączyła się z nadzieją, optymizmem i pogodnym nastrojem wiosennym. No i w tak pięknych okolicznościach przyrody nie może zabraknąć mojego ulubionego na ten czas wiersza (ks. Jana Twardowskiego) - "Nie umiem być srebrnym aniołem- ni gorejącym krzakiem- Tyle Zmartwychwstań już przeszło- a serce mam byle jakie.
Tyle procesji z dzwonami- tyle już alleluja- a moja świętość dziurawa na ćwiartce włoska się buja..." Taki mamy czas, że pozwolę sobie na jeszcze jeden cytat - dla mnie i mam nadzieję, że i dla Was prosty i piękny zarazem. Wybaczcie, jeśli się komuś nie podoba, ale ten czas akurat tak mnie nastraja - chwila zastanowienia, zadumy - spróbujcie. "Przegnano Ciebie poza galaktyki, poza wszechświata widomego krąg, odgraniczono przestrzenią zawrotną od życia, śmierci, rozkoszy i mąk. I pouczają, ze jesteś "Osobą", żeś niedostępny gdzieś jakoby król. To kłam... Tu wewnątrz - to ja jestem Tobą, Tyś mą radością i Tyżeś mój ból... Cokolwiek czynię i Ty czynisz wespół, cokolwiek myślę - to li Twoja myśl. Choć nieuchwytny, jesteś wszechobecny wszędzie i nigdzie, i kiedyś, i dziś. W pyłku, w robaczku, w kwiatach blask Twój płonie. W każdym Tyś jeden o milionach lic. Jakże więc nie chcieć przebaczać, miłować, skoro prócz Ciebie nie ma nigdzie nic." (R.Rostworowski, Oliwa 12.03.1948)
Wesołego...
ach, och.... wiosnoooo!
Otworzyłam dziś okno (w pracy) na całą szerokość, by poczuć powiew świeżego, wiosennego powietrza. I jak, za jakąś cudowną, sprawczą, mocą te kilka haustów wiosny w moich płucach sprawiło, że poczułam radość i taką cudowną lekkość. Śmiałam się, szczebiotałam jak jakaś nastolata (nastolatki niech się nie obrażają - bo ja im tego zazdroszczę). Mimo konieczności zmagania się do końca mojego pracowitego dnia z problemami typu "bilans", "dekret", "korekta", "saldo", "algorytm obliczania...", "pilne Rp-7" ja w dalszym ciagu nie traciłam tej "wiosennej" radości. Godzina relaksu u Anity wprawiła mnie w jeszcze lepszy nastrój i później, na pierogach jedno pytanie "jak minął dzień" uruchomiło mię na dobre, tak że moje szczebitanie zwrócilo uwagę jednego kelnera, który ponownie chciał przyjąć ode mnie zamówienie, chociaż już zamówiłam moje ulubione, ze szpinakiem, jajkiem i czosnkiem. Skoro tak się plątał koło mojego stolika to zamówiłam 'zapalenie świeczki w latarence na stoliku'. Gadając i śmiejąc się nieustannie skonsumowałam pierogi i popiłam czerwonym barszczykiem. Barszczyk zadziałał jakby to nie barszczyk był a inny czerwony płyn zazwyczaj podawany w kielichach. Po zapłaceniu rachunku, kelner wybiegł do przedsionka żeby.... stał i patrzył... chciał mi podać kurteczkę? niestety... już mi ją ktoś podawał. Więc tylko przyglądał się i odprowadzał wzrokiem (nie powiem jakim i może zbyt dużo misię wydawało) do drzwi. Rozbawiła mnie dziś i wiosna i... kelner.
PS Cały dzień przyglądałam się ludziom i dziwiłam się czemu oni nie cieszą się tak jak ja. Tym, że wiosna od 2 dni, że słonko świeci, jest ciepło i coraz dłuższe są dni.
On marzenia twoje zgadł,
I życie twe, twój świat,
ujrzałaś na różowo
On cię objął pierwszy raz
i nadał nowy blask
miłości wszystkim słowom
https://www.youtube.com/watch?v=0NdmIpHKfgk
Błękitne niebo może na nas spaść
A ziemia może się rozpaść
Nie obchodzi mnie to jeśli mnie kochasz
Gwiżdżę sobie na cały świat
Gdy miłość będzie zraszać moje poranki
Gdy moje ciało drży pod Twoimi rękami
Nie obchodzą mnie problemy
Ponieważ mnie kochasz,moj kochany
Pójdę na koniec świata
Przefarbuj włosy na blond
Jeśli mnie o to poprosisz
Zdejmę księżyc
I ukradnę fortunę
Jeśli mnie o to poprosisz
Zaprę się mojej ojczyzny
Zaprę się moich przyjaciół
Jeśli mnie o to poprosisz
Mogą sie ze mnie śmiać
Ale zrobię wszystko
O co mnie tylko poprosisz
Gdy pewnego dnia życie Ciebie mi wyrwie
Jeśli umrzesz będąc daleko ode mnie
Nie obchodzi mnie to jeśli mnie kochasZ
Ponieważ ja umrę również
Będziemy ze sobą na wieczność
W wielkości błękitu
W niebie nie ma problemów
Czy wierzysz że się kochamy, mój kochany
Bóg połączy w niebie tych, którzy się kochają
https://www.youtube.com/watch?v=ZKDDS7zhAzM
Ehhh miłości... czy nie za dużo żądasz?
natan74
umieścił notkę 'na pośmianie'. No wlazłam tam, bo po ostatnich komenatrzach na moim blogu chicałam się trochę posmiać a tu opowiadanie o facecie co to poszedł do lekarza a ten nie wiedział co mu jest i napisał na recepcie zaszyfrowany tekst. No i kupa śmiechu miała być własnie z tego tekstu (?) nafaszerowanego wulgaryzmami :/
Oczywiście powiedziałam co o tym myślę i mój kometarz został usunięty. Gdy wpisałam się ponownie koleś mnie zablokował.
No cóż, bolesna jest krytyka ale skoro coś piszemy to li tylko dla pochwał i bicia pokłonów? Żałosne.
Nie umiemy dyskutować ani bronić swojego stanowiska. Blokowanie, ironizowanie, usuwanie niewygodnych komentarzy, to widać codzienna praktyka.
Moje rekolekcje...
za każdym razem wybieram utwory, które mają to "coś". Przeważnie w tekście ale muzyka też jest ważna. Dzisiaj, na ten przykład, była piosenka zespołu 'Tears for fears' - woman in chains. Tak, i ja uważam, że ten zwariowany świat omotał kobietę mnóstwem ciężkich łańcuchów. To kobiety wychowują (tak jest od wieków, to prawda, nic odkrywczego), to one utrzymują całą rodzinę (ale to już nie jest od wieków. Popatrzcie sobie na 'Kiepskich' - toż to parodia teraźniejszości, gdzie ona pracuje a on... no cóż, dla takiego 'fachowca' roboty po prostu ni ma - to nie są wyssane z palca historyjki - to samo życie). Gdzie te czasy, kiedy facet polował, zapewniał dobra materialne a kobieta dbała o dom i dzieci, jednym słowem tzw. 'ognisko domowe'. Wiem, zaraz odezwą się te wyemancypowane jednostki, które stwierdzą, że kobieta też ma prawo do kariery zawodowej. Owszem, ale nie kosztem rodziny, dzieci. Niech moja kariera jest moim wyborem a nie koniecznością, bo facet na bezrobociu od lat.
https://www.youtube.com/watch?v=CsiS8hij7Pk
It's a world gone crazy keeps woman in chains .... so free her, free her
Nie moje
MiaŁam pisać o zdrowiu wszak zawsze sobie go dużo życzymy i wszystkim temat ten jest bardzo bliski. Jestem pod wrażeniem obejrzanego niedawno filmu, w którym jasno jest udowodnione, że nikomu nie zależy na waszym zdrowiu a już najmniej lekarzom z farmaceutami na czele. Przedstawię więcej szczegółów tego całego burd... przedsięwzięcia, już wkrótce. Tymczasem muszę stwierdzić, że już coraz mniej mnie dziwi.... i cóż.... będzie po mnie.
(oczywiście tekst poniżej znalazł się tutaj za pomocą unikalnej metody 'kopiuj-wklej"). Pamiętam ten tekst, śpiewany przez Czesława Niemena i nic nigdzie nie mogę znaleźć. Wszędzie Maryllla albo jakieś inne dziwne improwizacje a oryginału nie ma.
Kiedy się dziwić przestanę
Gdy w mym sercu wygaśnie czerwień
Swe ostatnie, niemądre pytanie
Nie zadane, w połowie przerwę
Będę znała na wszystko odpowiedź
Ubożuchna rozsądkiem maleńkim
Czasem tylko popłaczę sobie
Łzami tkliwej i głupiej piosenki
By za chwilę wszystko zapomnieć
Kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Zgubię śpiewy podziemnych strumieni
Umrze we mnie co nienazwane
Co mi oczy jak róże płomieni
Dni jednakim rytmem pobiegną
Znieczulone, rozsądne, żałosne
Tylko życia straszliwe piękno
Mnie ominie nieśmiałą wiosną
Za daleko jej będzie do mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Lżej mi będzie i łatwiej bez tego
Ścichną szczęścia i bóle wyśmiane
Bo nie spytam już nigdy - dlaczego?
Błogi spokój wyrówna mi tętno
Gdy się życia nauczę na pamięć
Wiosny czułej bolesne piękno
Pożyczoną poezją zakłamię
I nic we mnie i nic koło mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie.
J.K.