gdy zgaśnie słońce
moje oczy przeleje krew
cierpień w których moje imię
będzie tylko namiastką codzienności
gdy zgaśnie słońce
moje dłonie staną się szorstkie
przez życie doświadczone obojętnością
walką o każdy fragment oddechu gorącego
gdy zgaśnie słońce
serce moje pęknie bezgłośnie
obficie karmione obłudą codzienną
za którą dążąc zapomniałem że żyję
gdy zgaśnie słońce
Twe oczy zapomną że istniałem
brodząc po omacku w cierpieniu
ujrzysz słowa... jak dobrze było nam razem
powiem Ci kiedyś ... jak bardzo lubiłem Twój oddech... jak bardzo tęskniłem za Twymi dłońmi...jak głuszyłem serce w obawie przed jego rozwiązaniem.....