Ponad 10 lat temu wygrałam główną wygraną w Lotto..(wtedy wydawało mi się,że to niebywałe szczęście mnie spotkało) , dlatego postanowiłam,że porzucę życie typowego "mieszczucha", kupiłam mały dom z ogródkiem oddalony ok.20 km od miasta ale w miarę blisko głównej szosy, by i komunikacja PKSu była mi dostępna.
Zawsze lubiłam wieś, być może przez sentyment, gdyż babcia "przedszkolanka" pracowała w przedszkolu na wsi i bardzo lubiłam z nią tam jeździć.
Stało się zamieszkałam na wsi...na szczęście nie miałam wokoło siebie zbyt blisko sąsiadów, więc trochę swobody się ma.
Nasuwa się pytanie: Czy żałuję,że porzuciłam miasto?
Życie w mieście jest szalenie wygodne i proste. Nawet, jeśli nie masz własnego autka, to komunikacja miejska bardzo Ci pomagała, byś dojechał tam gdzie tego potrzebujesz , o każdej praktycznie porze dnia i nocy.
Mieszkając w blokach absolutnie niczym się nie martwisz i nie przejmujesz, gdy się coś popsuje, wystarczy tylko telefon i zaraz fachowiec jest przysyłany.Nie martwisz się o ciepłą wodę czy o ciepło w mieszkaniu. Jednak miasto jest pełne smrodu, hałasu, zbyt cieńkich ścian pomiędzy kolejnymi mieszkaniami w blogach, gdzie każdy każdego słyszy co robi a także różnych innych niebezpieczeństw.
Kolejne pytanie się nasuwa: Jak się mieszka na wsi ?
Tak na dobrą sprawę,żaden mieszczuch nie ma zielonego pojęcia co to znaczy żyć na wsi i na czym polega życie rolnika.
Przez ten czas miałam okazje podpatrywać i trochę popracować w gospodarstwie, przy hodowli trzody chlewnej, kur, uprawie zbóż i warzyw. Człowiek z miasta nie zdaje sobie wcale sprawy z tego,że zanim coś rolnik sobie wyhoduje, czy zasieje i zbierze plon, to ile trzeba w to wszystko włożyć siły, czasu i kasy, by cokolwiek zyskać. Nie na każdej ziemi wszystko rośnie "samo", że nic nie potrzeba przy tym robić. Im gorsza ziemia, tym więcej pochłania pracy i wysiłku oraz pieniędzy. Praca w ogrodzie jest przyjemna ale nie łatwa.A najgorsze są wszech obecne i samorosnące chwasty. Ich nigdy nie potrzeba siać.
Przestałam myśleć po "mieszczuchowemu",że płacę i wymagam.Tu na wsi jest taki zwyczaj,że jeśli zlecasz komuś jakąś pracę, i pracuje u Ciebie przez cały dzień, to dbasz o niego by miał ciepły posiłek, herbatę, kawę itd.. by czuł się u Ciebie gościem, a nie tylko zwykłym robolem do zrobienia tego, za co mu płacisz. Tego w mieście nie ma.
Po za tym, kontakt z przyrodą , spokojem jest nieporównywalny do miasta.
Wiatr się zmienił na moją akurat stronę domu....i jak się zapewne domyślacie...moje czyste z bryzową nutką pranie, jak wyschło, cuchnęło okropnie "sąsiadowym obornikiem". Chcąc nie chcąc całe suche pranie musiałam ponownie załadować do pralki i wyprać po raz drugi...!! wrrr
Wiosna z kolei to czas oprysków silnymi środkami chwastobójczymi a zatem o świeżym powietrzu na wsi juz też mowy nie ma...trzeba spierniczać do domu, gdyż można się, kto wrażliwszy, nieźle pochorować, gdy łuna drażniąca, rozpylająca pola, rozchodzi się z wiatrem we wszystkie strony. A im bogatszy sąsiad, tym bardziej cholerstwo mocniejsze.
Pytanie : A co z mentalnością ludzi na wsi ? Jaka ona jest ?
Moja odp. : Im młodsze pokolenie, tym sposób myślenia bardziej otwarty i postępowy, natomiast im starsze pokolenia mieszkańców, tym bardziej jest zacofana i ograniczona. Z nutką historyczną taką, iż ".. kiedyś Pani miastowa , to nie wie..."...ale żyło się bardzo ciężko, nie było maszyn, wszystko ręcznie samemu trzeba było robić..itp.
Wsi z miastem nie można porównywać, bo to są dwie różnorodne i skrajne miejsca na ziemi, ale za to jest doskonała nauka pokory do życia(utemperowanie dla każdego mieszkańca miasta) , szacunku do ciężkiej pracy i wysiłku ludzkiego, a także pożeracza twojego wolnego czasu, którego na wsi raczej nie masz.