dornike777

 
ملحق شده: 2007-03-01
Dusza owinięta w ciało.......
امتیاز23بقیه
مرحله بعد: 
Points needed: 177

zacznij od Ba..... nie, nie... od żartu :)

Dwoje kochanków w "szoku podotykowym" leżą w pościeli...

ona do niego: - kochasz mnie?

on: - tak

ona: - a ożenisz się ze mną?

on: - nie zmieniaj tematu...

Niektórzy mówią, że zdrada zaczyna się wtedy, gdy się idzie do łóżka. Inni dodają, że 100 kilometrów od domu to nie zdrada. Ale są i tacy, dla których zdrada zaczyna się wtedy, gdy wchodzisz z inną kobietą (innym mężczyzną) w zbyt intymną rozmowę. I gdy ukrywa się przed partnerką /partnerem relację z tą inną /innym. Bo jeśli ukrywasz, to niby dlaczego??

Ciekawe...


Wewnętrzna równowaga...

w dużym stopniu zależy od optymistycznego spoglądania na otaczający nas świat i ludzi.

"Siłą obdarza nas człowiek, na którym zależy nam bardziej niż na nas samych.

Uśmiecham się, żeby Cię nie zasmucić. Podnoszę się, żebyś nie musiał upadać ze mną. Wymagam od siebie, żeby Tobie było łatwiej. Jesteśmy silni sobą, silni wierną miłością.

Przyszedłeś do mnie z czymś, co jest większe od moich porażek i rozczarowań ? - z nadzieją! Ona jest siłą ?... podnosi mnie, gdy nie widzę już sensu w dalszej drodze. Jest wiarą, która każe trwać, choćby wszystko zawiodło. Jest miłością, co osusza łzy. Kiedy już nie ma mnie - jest jeszcze nadzieja.

Tak szybko mijają chwile, a wraz z nimi mija życie.

Ciągle brakuje nam czasu... na dobrą książkę, spacer po parku, kawę z przyjaciółmi?... na krótkie sam na sam z własnymi myślami. Chwile zatrzymania się i wewnętrznego wyciszenia są niezbędne, by żyć w harmonii.

Przyjaźń jest naszą zgodą na człowieka. Jesteśmy dla siebie ważni, razem cieszymy się i płaczemy. Przyjaciel to ktoś, kto jest przy mnie. Wysłucha, doradzi, zniesie mój zły nastrój."

T.R.


po czterdziestce...

[...] "Wczoraj z okazji Dnia Matki pytali w mojej ulubionej rozgłośni radiowej, czego nie nauczyła nas nasza matka. Ja wiem, czego mnie nauczyła!... Nadmiernej uległości, rezygnowania z własnych oczekiwań dla świętego spokoju. Wiem, że robiła, co mogła... takie były czasy i bardzo ją kocham. Ale ciężko mi z tym balastem. Mówią, że uświadomić sobie problem to połowa sukcesu. Tylko, że brak mi pewności na drugie pół.

Zastanawiałam się,  jaką ja jestem matką. Wszystkie znamy obawy, aby nie popełniać błędów naszych mam. A równoczesnie często w chwilach silnego stresu uruchamiamy wpojony w dzieciństwie sposób działania... a potem żałujemy.

40. urodziny to czas rozliczeń, tak piszą w kobiecych pismach. Ja ich nie czytam, ale mój mąż tak! W dniu urodzin odczułam ulgę... miałam dość chodzenia mojego męża dookoła mnie i pytań: "jak się czujesz, kochanie?". Biedak obawiał się chyba, że z dnia na dzień obudzi się obok ryczącej czterdziestki. Czy wszystkim odbiło?... Dlaczego mam się jakoś inaczej czuć? To jest dla mnie najpiękniejszy czas na bycie matką, żoną i kobietą! Dzieci podrosły, mam przynajmniej teoretycznie więcej czasu dla siebie. Uczę się mówić: "nie mam na to ochoty"... "nie chce mi się!".... Stwierdzam, że to nawet przyjemne. Nigdy sobie do tego nie dawałam prawa. Ważniejsze było sprzątanie, pranie, podlewanie kwiatów albo zarośnięte chwastami grzadki. Ja byłam na samym końcu. Teraz wiem, że jestem ważna, nawet jeśli inni o tym zapominają! [...]"

Tak się zastanawiam... czy do takiego myślenia dochodzą kobiety rzeczywiście dopiero po 40-tce? Czy może to kwestia pokolenia dziewczyn wychowanych w PRL-u? A może ta asertywność nie dotyczy tylko kobiet?


wspomnienia... czy to odpowiedzi ?

Wiek biologiczny nie zawsze pokrywa się z naszym stanem ducha, a atrakcyjność wcale nie zależy od metryki. Wszyscy to wiemy, choć każdy uświadamia to sobie na innym etapie życia... jedni wcześniej, inni później. Ważniejsze są : nastawienie do życia, ludzi i wewnętrzna energia.

W naszych życiorysach są lata pytań i lata odpowiedzi... także w miłości. Kiedy więc zaczynamy kolekcjonować uczuciowe czy też romansowe wspomnienia, nie zapominajmy, że i my sami zostaniemy ocenieni z podziałem na ważne i nieważne uczucia. Miłość... miała być na zawsze, a była tylko na chwilę. Miał być na moment, a został na długo. Ale co tam, nie ma nic gorszego w miłości od grzechu zapomnienia.

Pamiętasz? - ten czasownik jak mało który pasuje do miłości. Do tej na całe życie (wreszcie będzie co wspominać) - i do tej, którą się zamienia na nową. Jak w piosence: "Bo to się zwykle tak zaczyna i trwa przez jeszcze kilka dni. W końcu ją (jego) rzucasz, zapominasz. I to jest życie - c'est la vie!"


... życzenia.....

W zmartwychwstanie można nie wierzyć... co do zmartwychwstania można mieć wiele wątpliwości, tak jak je miały kobiety, które szły do grobu, tak jak je mieli apostołowie... ale zmartwychwstania nie da się już uśmiercić, bo Chrystus zmartwychwstały już więcej nie umiera, a Jego zmartwychwstanie jest naszym zmartwychwstaniem do życia wiecznego.

Gdyby Chrystus nie przyszedł na świat, nie wiedzielibyśmy, co to Miłość. Gdyby Chrystus nie umarł na krzyżu nie wiedzielibyśmy, co to Życie. Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał daremna byłaby nasza wiara.

Niech tajemnica życia, śmierci i zmartychwstania Chrystusa przenika nasze życie... i pozwala coraz mocniej wierzyć.

Wszystkim wesołego Alleluja!