Nieszczęśliwa miłość może być piekłem na ziemi.
Rozrywani tęsknotą, bólem, niespełnieniem stajemy się ofiarą obsesji.
Czy jest wyjście z tej trudnej sytuacji? David Richo, terapeuta
specjalizujący się w relacjach, naświetla to zjawisko, wskazując na
rozwiązanie.
Zakochujemy się, a obiekt naszych uczuć nie odwzajemnia ich w takim stopniu, jak byśmy tego oczekiwali.
A zdarza się, że nawet nas nie zauważa albo wręcz odrzuca nasze
względy. Na początku takiego fatalnego zauroczenia nawet jest
przyjemnie. Jednak staje się coraz trudniej, kiedy pragnienie podsycane
brakiem przeradza się w gorączkową potrzebę. Początkowa radość i
podekscytowanie przeradzają się w ból. Usidla nas niespełniona tęsknota.
Podejmujemy działania, które skazane są na przykrą porażkę. Za wszelką
cenę pragniemy nawiązać kontakt z obiektem obsesji, jednak mimo starań,
nie otrzymujemy tego, co chcemy. Pogrążamy się w manipulacji i tracimy
do siebie szacunek. Narasta spirala uzależnienia, czujemy się zupełnie bezsilni.
David Richo twierdzi, że uzależnienie to oszust, który pod maską sprzymierzeńca daje naszemu ego to, na co zasłużyło.
Jest to zatem kwestia duchowa, bo prześciga moc ego, ale również
psychologiczna, gdyż zawiesza władze zdrowego ja. Rozwiązaniem więc musi
być praca zarówno na poziomie duchowym, jak i psychicznym. Gdy
znaleźliśmy się w pułapce nieszczęśliwej miłości,
warto zadać sobie pytania: „Jakimi uczuciami nie zostałeś obdarowany w
dzieciństwie?”, W jaki sposób ich teraz poszukujesz w relacjach?”, „Co
czujesz teraz?”, „Czy są to uczucia dotąd wypierane?”.
Kolejnym etapem jest przyznanie się do tego, że staliśmy się ofiarą uzależnieniowej relacji. Trzeba przyznać, że nie jesteśmy w stanie kontrolować swoich myśli, uczuć i zachowań dotyczących tej drugiej osoby. Warto odszukać w sobie trudne uczucia. Takiej obsesji często towarzyszy strach. Jest to najczęściej ogromny lęk przed odrzuceniem, brakiem akceptacji, samotnością. Pojawia się wstyd i niemożność odczuwania wewnętrznego bezpieczeństwa. Nieosiągalność partnera sprawia, że kierujemy się w stronę nigdy dotąd niezaspokojonych potrzeb. Jeśli podejdziemy do tego procesu świadomie, wreszcie przestaniemy unikać swoich stłumień. Nawiążemy ze sobą kontakt. Warunkiem jest przeniesienie uwagi od obiektu nieodwzajemnionych uczuć na siebie, swoje wnętrze. To zadurzenie jest iluzją, że nie będziemy musieli borykać się z tym, jak bardzo oddaliliśmy się od siebie.
Ta historia pokazuje, że tak naprawdę nie wierzymy, że jesteśmy osobą godną miłości. W takich relacjach nie mamy śmiałości, by pokazać rzecz najbardziej zasługującą na odwzajemnione uczucie – szczerą wrażliwość. Okazuje się, że lękamy się ujawnienia naszych uczuć. Czasem nawet o nich mówimy, ale jest w tym wiele z manipulacji a nie rzeczywistego czucia i dzielenia się sobą z drugą osobą. Takie działania tylko pogarszają sytuację. Dlatego warto się wycofać, odpuścić. Tylko takie zachowanie przyniesie ci ulgę. Dlatego nie przedstawiaj partnerowi precyzyjnych planów na wspólne spędzenie kolejnego weekendu, jeśli on czy ona ma po prostu ochotę pogawędzić od czasu do czasu. Nie proponuj szczegółowo przygotowanych projektów i zaproszeń, które sprawiają wrażenie niewinnych bądź uprzejmych, a mają na celu zwiększenie kontaktu. Większy kontakt jest tylko czynnikiem odciągającym ofiarę fatalnego zauroczenia od jedynego prawdziwego celu, nad którym powinna się ona skupić: pracy nad sobą.
Więcej przeczytasz w książce „Dojrzałość w związku. Jak kochać świadomie”, dr David Richo, wyd. Sensus