roku. Ten mijający był dla mnie szczególnie ciężki i nieszczęśliwy. Galopująca choroba męża zmusiła mnie do umieszczenia Go w ośrodku specjalistycznym ze stałą opieką. Dlaczego ciągle mam wyrzuty sumienia z tego powodu? Ehhh te stereotypowe opinie, że w takich ośrodkach lądują osoby niekochane i niechciane. Mam poobijane sumienie od tych stereotypów. Choć mówią mi, że dobrze zrobiłaś, tam ma stałą opiekę, lepsze niż w domu (nieprzystosowanym) warunki, lekarz, pielęgniarka i jemu podobni wokoło. Muszę sobie to częściej powtarzać. Remont trwający od maja skończył się w październiku, choć jeszcze brakuje paru drobiazgów. Np. IKEA proponuje bardzo fajne i proste mebelki modułowe m.in.szafy narożne ale jak już sobie w fajnym programie wszystko zaprojektujesz, to okazuje się, że mnóstwa elementów brakuje a najlepiej jakby Pani kupiła te szafę w wersji białej, bo tych elementów mamy najwięcej. Ustawiłam sobie przy zamówieniu powiadamianie jak tylko element pojawi się w sklepie i czekałam. To też wygodna funkcja, jak programowanie, bo z pewnością nie samo kupowanie, które nie może być zakończone od razu. Poza tymi wydarzeniami połamałam obojczyk okrutnie i musiał być składany za pomocą takiego rusztowania a moja Mama złamała miednicę i przeszła poważną operację. Gdyby nie obecność mojej siostry przy Niej zaraz po operacji to po pierwsze: umarłaby z powodu braku kontroli podstawowych elektrolitów dopiero po interwencji Mirki podano potas, którego poziom była dramatycznie niski z powodu przedłużających się wymiotów. Ale przecież po narkozie pacjent ma prawo wymiotować. Tak, ale dzień maks dwa a nie tydzień. Po drugie z powodu osłabienia Mama zaczęła dostawać duszności i znowu gdyby nie interwencja Mirki umarłaby z powodu zaczynającej się zatorowości płucnej. Wtedy podano Mamie leki rozrzedzające krew i stan się poprawił. Ale czemu się tu dziwić. Przecież Mama była na oddziale ortopedycznym a nie internistycznym. Naprawiliśmy biodro? no tak. I to wszystko, reszta już do nas nie należy. Okulistów, internistów, dentystów kierują na oddziały covidowe. Chciałam okres świąteczny spędzić w całkowitej samotności, na nic-nie-robieniu ale córka nie pozwoliła i porwali mnie do rodziców Michała. W sumie jestem im wdzięczna za to, bo spędziłam miło święta i poznałam nowych ludzi. Mam nadzieję, że to już koniec zmartwień i nieszczęść a początek ciekawych i miłych znajomości, spotkań. Życzę wszystkim aby co złe zakończyło się w tym starym roku a Nowy Rok był pasmem ciekawych wydarzeń, miłych spotkań z ciekawymi i sympatycznymi ludźmi. Niech Wam się dobrze dzieje!!!
beauti_46
Warszawa
Nous a rejoint:
Nie liczę godzin ni lat to życie mija NIE JA