rozrzedzania krwi przez jakieś tam zastrzyki. Dzisiaj miałam stanąć na komisji i wodę lać. No i wzięłam Romcię by mi pomogła lecz Pani doktor wyprosiła Panią prezes. Jednak po krótkim i nie obfitującym w zbyt wiele faktów wywiadzie ze mną, Pani doktor poprosiła Romcię o podanie dodatkowych, istotnych dla sprawy informacji. I cool, znaczy super. Mam to kurde już za sobą - tylko proszę drugą i dożywotnią okej?!. W poniedziałek odbiór. Romcia miała pierogi, więc poprosiła nas byśmy pomogli Jej zjeść, a ponieważ miała nogę w łupkach, to litość nas ogarnęła nad tą Romcią w łupkach a z mojej strony wdzięczność dodatkowa, że pomogła mi u Pani doktor. Zawieźliśmy Romcię do domciu z tymi pierogami i wpakowaliśmy się do Niej. Patelnia, talerze, sztućce, winko - zasiedliśmy do stołu. Trochę wspominków z Sarbinowa a potem oddałysmy pilota w ręce Pana Ryslera - bo meczyk a my (Romcia i ja) pogaduchy, filmiki z wyjazdów i zdjęcia i winko, bo otwarte przecie i wietrzeje. No trafił się filmik o Madzi. Madziu!!! RIP, Kochana czy ja Ci to kiedys mówiłam Jak bardzo Ciebie lubiłam? Chyba mi Danusia (cerber jeden) nie pozwoliła. Cudny filmik o Tobie przypomniał dziewczynę z grymasem na twarzy (czy wiedzieli, że ten grymas był wywołany nieustajacym bólem?) szalenie pogodną z poczuciem humoru cholernie mi odpowiadajacym, Ty mnie potrafiłaś rozśmieszyć, cokolwiek powiedziałas. Madziu, mam nadzieję, że już Ciebie tak bardzo nie boli. Filmik, zdjęcia, wqspominki, ploteczki i trach.... kurde dno w butelce - znak, że impreza się kończy. Pierwsza połowa Portugalia-Hiszpania też. Trzeba się szybciutko (wykluczone po 4 lampkach) zebrać, by zdążyć do domciu na drugą połowę. Jednal wracając do tytułowej kwestii - Romcia, Ty już sobie żadnych zastrzyków rozrzedzających krew nie rób, bo Ty już masz wystarczająco rozrzedzoną krew :D . Ja też - Mr Rysler mysiał ściszyć radio w samochodzie, bo nadawałam jak w starych dobrych czasach Radio Luxemburg! Miłego wszystkim zyczę :)
ale teraz serio....
tak na poważnie. Byłam znowu na kocercie muzyki Chopina - tym razem grała przecudownie skromna, czarująca wdziękiem osobistem Maria Gabryś. Marysiu, uwielbiam Panią - za grę, za tę skromność, za ten wdzięk i klasę. Jedna słuchaczka przy polonezie As-durhttps://www.youtube.com/watch?v=F2qsscRdiZk dostała spazmów ze wzruszenia, nie powiem i mnię wzięło ale spazmy? ... co to to nie. Pięknie wybrała też Pani utwory Pana Schuberta. https://www.youtube.com/watch?v=s6GgjUZp4QI To był wspaniały wieczór, który przeniósł mnie nad pola, gdzie wierzby rosną, dojrzewają zboża w promieniach lipcowego słońca i śpiewa skowronek. Taki polski, sielski, anielski, nieco naiwny klimacik (już słyszę śmiech szyderców - a niech się śmieją, i udławią tym swoim szyderstwem. Tak swoją drogą ciekawa jestem przy czym się wzruszają - czy w ogóle potrafią). A na zakończenie 3 walce : As-dur op 34 nr 1, a-moll op 34 nr 2 oraz Des-dur op 64 nr 1 i nie wiem który najbardziej wolę:/
https://www.youtube.com/watch?v=Q6yu74x6zDc.Dzisiejszy koncert miał szczególnie uroczystą oprawę, gdyz był na nim obecny ambasador Francji. Po koncercie mozna było podzielić się wrażeniami i miło porozmawiać przy lampce wina zagryzając przeróżnistymi koreczkami z sera, krakersików w przeróżnych konfiguracjach z czerwonymi porzeczkami, pomidorkami, winogronami, ananasikiem, szalotką i minikukurydzą. To był naprawdę cudowny wieczór - serio mówię i całkiem poważnie ;)
Wiktoria
Wczoraj kawę wypiła już z aniołami. Zdążyłam Ją odwiedzić 3 maja br. Miała 102 lata i czytała gazety. Telewizji nie lubiła. Chociaż mówiła, że to nieprzyzwoicie tak długo żyć, właśnie ostatnio stwierdziła, że zimą miała już wygodę, bo piece same się włączały i jak wstawała to w domciu było ciepło, no i że właściwie to teraz jeszcze parę lat mogłaby pożyć. Drań, los jeden, zadrwił sobie z Niej. Ja, choć obcy przybysz, miałam zawsze w jej sercu sporo miejsca. Tak samo jak i w sercu drugiej Babci (w rodzinie, do której wdepnęłam niechcący), Marysi, która jak nikt w tej bezdusznej stolicy okazała mi miłość i ciepło. Czemu odchodzą te osoby, które tak wiele dla mnie znaczą, dzięki którym wiem, że warto żyć, dzięki którym wiem, że jestem człowiekiem, że jestem potrzebna, że sprawiam radość. Coraz mniej Aniołów wokół mniehttps://www.youtube.com/watch?v=JE2muDZksP4
Mam nadzieję, że mój wpis nie będzie widoczny na ogólnym forum i tym samym uniknie komentarzy, których proszę nie zostawiać.
Trąbka
Trębaczy było wielu: największy - Louis Armstrong (chociaż dla wielu może niekoniecznie) , ale nie o nim chciałam tutaj, dzisiaj. A jeśli mowa o wirtuozach tego instrumentu (mając na uwadze bardziej lekką muzę, bo na jazzowej trąbce - Miles Davis - nie za bardzo się znam), to uwielbiam słuchać Herba Alperta (i znowu odbiegam nieco od tematu)https://www.youtube.com/watch?v=-DJK7LJ_0yA oraz innego mistrza nastroju Cheta Bakera https://www.youtube.com/watch?v=z4PKzz81m5c czy Chucka Mangione https://www.youtube.com/watch?v=8Pl1YU1rXuE. Ale dzisiaj chciałam przypomnieć "Touch and Go" z ich wokalistką Vanessą Lancaster. Zespół wykonywał m.in. piosenkę "Would You..." - zawiera ona śmiałe pytanie "czy pójdziesz ze mną do łóżka?" jednak nie była to seksualna propozycja. Video wyjaśnia, do kogo (czego) Vanessa kieruje swoje prowokujace pytanie :) https://www.youtube.com/watch?v=izBbP2kro-c Słowa słowami a mi chodziło o tę trąbkę :) - James Lynch - oczywiście, która pięknie pobrzmiewa w każdym utworze tego zespołu. Można jeszcze, jak ktoś oczywiscie chce, zwrócić uwagę na teksty wyjątkowo oszczędne w słowa - i o to chodzi i o to chodzi (to nie przegadany rap).
https://www.youtube.com/watch?v=qDxtsPseia8 https://www.youtube.com/watch?v=D7xRIqBEVso
bocianowo
Jadąc do rodziny na święta nie miałam nic innego do roboty więc postanowiłam polować z aparatem na bociany. W okolicach Lipna, Skępe i Sierpca każde napotkane gniazdo miało już lokatora abo nawet dwoje :) Cudownie się krzątały, robiąc niezbędne remonty ale też dużo uwagi poświęcały porządkowaniu swojego upierzenia. Chciałam się zatrzymać i porobić trochę zdjęć ale kierowca stwierdził, że prawdziwe 'bocianowo' dopiero przed nami. Zdziwko go ogarnęło jak minęliśmy Wałcz, Recz i Piłę a tu nic - puste gniazda. Pewnie jeszcze nie doleciały, bo to bardziej na północ, jakby nie patrzeć (hłe hłe). W drodze powrotnej już nie było dyskusji i postoje były na moje żądanie. Już pisałam trochę o swoich śmiesznych nastrojach wiosennych ale (wierzcie mi abo i nie, mam to gdzieś) nie ma nic piękniejszego jak po zimie natknąć się na kwitnące zawilce czy fijołki, usłyszeć radosne świergoty szpaków, kosów, sójek oraz paść oczęta delikatną zielenią krzaczków i drzew. Najbardziej uwielbiam paczeć na polskie, sielskie-anielskie, krajobrazy z wierzbą w tle Po powrocie pytano mnie o komentarze nt. dziwnych wydarzeń a to w Sejmie, a to na Krakowskim Przedmieściu ale to nie ten świergot, którego słucham i nie te krajobrazy, których wypatruję. Te żenujące scenki nie warte są najmniejszego zainteresowania i dziwi mnie, ta cała wrzawa. Zaszalałam trochę z tymi ramkami :D