Za parawanem smutnych serc
w milczeniu zaciśnięte pięści
ilekroć do mnie mówisz
Twój spokój rozrywa mnie na części
muzyki głos w tle rozmyty
uśmiechasz się do mnie łatwością
oczy jak zgasłe pochodnie
zapewniasz me serce największą miłością
jeszcze jeden mocny oddech
na ramionach dłonie splecione
jeszcze jeden serca płomień
usta do ust przyklejone
----ulotne chwile są jak spojrzenie którego odzyskać nie można----
----nie pytaj mnie dokąd idę... stań przede mną trzymając nieśmiertelność i prowadź po zakątkach duszy...