Odgłosy. krwawią ściany ...Ciepło.
Ulga.Obudziłeś się kiedyś, czując się tak… przyjemnie?
Taki lekki…widząc krew ....
…zwłaszcza po takiej ilości otępiającego bólu?
Ja, tak.
Pierwszy raz w życiu…
…miałem wrażenie, chociażby przez sekundę, że nie boli mnie... absolutnie nic.
Dziwne uczucie.
Ale z całą pewnością istnieje chociażby najmniejsza cząsteczka mnie, która chciałaby, żeby tak zostało…
…nawet jeżeli najprawdopodobniej jest to niemożliwe.
W końcu na to nie zasłużyem.
Jak tak teraz pomyślę…
To nawet powietrze wydaje mi się czystsze. Oddychanie przychodziło mi bez najmniejszego trudu, zwłaszcza teraz, kiedy czuje się tak, jakby ktoś zasklepił wszystkie moje rany; rany, które, wydawałoby się, że nie pozostawiły po sobie najmniejszego śladu.
Jest mi… tak wygodnie.
Łóżko, albo przynajmniej tkaniny, na których aktualnie leżę, są niesamowicie miękkie…
…więc przynajmniej wiem, że nie jestem raczej w szpitalu; byłem tam
tylko raz, przelotnie i z tego co pamiętam tamtejszy
zapach jest wyjątkowo nieprzyjemny, a łóżka to szare, zbite bryły niewygodne poprostu boje sięszpitali...
O tyle dobrze…
Jeszcze by przez przypadek media dowiedziały się o… o mnie i moim połączeniu ....a tego bym nie chciał
Rodzice by mi tego nie wybaczyli…
?gdyby wiedzieli?
Odgłosy, ciche szepty, które jeszcze sekundy temu roznosiły się lekko po pomieszczeniu, teraz w pełni ucichły.
I znowu ciepło; tym razem nieco inne…
…dłoń?
…wspaniałe uczucie…
Ktoś głaszcze moje włosy; tak jak jeszcze nikt, nigdy, nie tak…
…błagam, niech nie przestaje…
Delikatnie.
Zupełnie jakbym… jakbym… był ze szkła...
…jakbym na to zasłużył…
Sama dłoń była duża i chłodna, ale zdawało się, że emanowała swego rodzaju ciepłem.
Zapach. Równie przyjemny; egzotyczny. Jaśmin? Nie, to nie to…mmmm mięta o bliżej
Głęboki wdech, i wszystkie moje mięśnie się rozpływają; cały się rozpływam…
…czyżbym nareszcie… umarł?
Ciepło odchodzi.
Nie, nie, nie…!
Nie zostawiaj mnie, proszę…!
Oni wrócą, oni znowu wrócą…
Zawsze tak jest; zawsze, kiedy tylko zostaję sam, gdzie bym nie był; zawsze są w stanie mnie znaleźć…
Proszę… wróć…
…ktokolwiek…
Dłonie, zupełnie inne od tych, które jeszcze chwile temu dotykały delikatnie moich włosów, zaczynają oplatać moje ciało.
Krwawią.
Oplatają; moją podświadomość; mnie.
Wchodzą w rany.
Znowu.
Rozszarpują.
Gryzą.
Tak jak to zawsze było, kiedy tylko zostawałem sam.
Zazwyczaj próbowałem walczyć.
Próbowałem to powstrzymać; przynajmniej w snach.
Przynajmniej kiedy moi rodzice nade mną nie stali.
Nikogo obok mnie nie ma; wiem, że mógłbym walczyć, żeby tylko te koszmary ustały…
Ale teraz; teraz jednak jest inaczej; teraz nawet nie chce z tym walczyć.
Nie chcę z tym walczyć; ani trochę.
W końcu…
…nie ma nagrody bez kary…
Więc, aby znowu poczuć to ciepło; muszę to po prostu wytrzymać, prawda?
Bo jak inaczej można byłoby to wytłumaczyć?
Jeżeli się temu, bez najmniejszego głosu protestu, poddam, to…
…dostanę nagrodę, prawda?
…muszę…
…po prostu poczekać, aż znowu do mnie wróci, prawda?
Amen ;)