Arigatooo gozaimassss
Mój pobyt w kraju kwitnącej wiśni był bardzo intensywny i ciekawy choć upalna pogoda trochę męczyła. Upał tak doskwierał, że konieczne było noszenie na szyi ręczniczka do ocierania potu oraz do chłodzenia się. Do chłodzenia zawsze i wszędzie podawana jest gościom schłodzona woda albo zielona herbata za free. Normą i koniecznością zarazem jest air condition w każdym sklepie, barze, kolejce, pomieszczeniach socjalnych i gdzie tylko. W Tokio mieszkaliśmy w dzielnicy Shinjuku a stąd to już bardzo blisko do słynnego skrzyżowania Shibuya gdzie można to miejsce pokonywać również na skos. Zresztą to rozwiązanie widziałam w wielu innych miejscach - fantastyczna i zadziwiająca sprawa - nagle ludzie przechodzą przez 4 jezdnie we wszystkich możliwych kierunkach. Samochody już tak nie pokonują tych skrzyżowań :). Usiedliśmy sobie w Starbacksie i gapiliśmy na co chwilę ruszającą we wszystkich kierunkach ławę ludzi. Zwiedziłam wiele świątyń i pałaców (złotych, białych, czarnych), muzeum światła (piłam tam zieloną herbatę w której rozkwitał kwiat słonecznika :) brodziłam po świetlnym lesie i świetlnej kwiecistej łące, padał na mnie świetlny deszcz) i muzeum techniki, byłam na dwóch fantastycznych pokazach fajerwerków (to są zupełnie kosmiczne fajerwerki, nasze, te sylwestrowe, to takie sztuczne ognie przy tych japońskich), podziwiałam górę Fuji, byłam w lesie bambusowym oraz przechodziłam przez słynne bramy Tori, wspinałam się na wiele wież widokowych, spacerowałam po pięknych parkach i ogrodach japońskich (starannie przycięte niemal wszystkie krzewy i drzewa robiły wrażenie, bo taki efekt osiąga się po wielu latach żmudnej pielęgnacji rośliny),obserwowałam wiecznie zielone okolice z pędzącego shinkansena. Dziwię się, dlaczego pomimo ewidentnego braku dużych obszarów płaskiego terenu (to kraj w większości górzysty), Japończycy uparcie uprawiają ten swój ryż, który wymaga idealnie poziomego pola, bo inaczej woda by spływała i ryż by usechł. Mogą przecież uprawiać inne zboża, dużo wygodniejsze do uprawy na pagórkowatym terenie. Ale nie, ryż i ryż - tradycja? przyzwyczajenie? Dużo jest ludzi na ulicach, zwłaszcza w porze szczytu popołudniowego, kiedy to biało-czarny (taki strój obowiązuje w urzędach: biała koszula i czarne spodnie/spódnica) lud pracujący wraca do domów albo umawia się na spotkania towarzyskie. Bo towarzyski to naród, bardzo grzeczny i kulturalny. Ale mitem jest (stworzonym przez szyderców z zachodu) jakoby tłumy były tak przerażające, że do metro czy kolejki nie można się dostać i specjalni 'upychacze' upychają ludzi w wagonikach. Jeździłam lokalnymi kolejami i nic takiego nie zauważyłam. Natomiast zauważyłam super dokładność w zatrzymywaniu pociągu na peronie i super punktualność. Pasażerowie ustawiają się na peronach w dokładnie wyznaczonych miejscach i tam właśnie zatrzymuje się oczekiwany wagon. Shinkanseny mkną z prędkością tak ogromną, że niebezpieczeństwem jest stać zbyt blisko krawędzi peronu wtedy gdy pociąg przejeżdża przez dworzec nie zatrzymując się (bo nie na każdej stacji się zatrzymuje). Pęd powietrza normalnie zasysa człowieka. Na większości dworców są barierki odgradzające podróżnych, czekających na peronach od pociągu ale nie na wszystkich. Naród to bardzo pogodny, kulturalny, grzeczny porozumiewający się bardzo śpiewnym językiem - mają zwyczaj przeciągania ostatnich głosek - normalnie śpiewają a nie mówią. Nie lubią Chińczyków, których całe mnóstwo przyjeżdża do Japonii na wypoczynek albo zakupy. Chińczyk jest prymitywny i głośny (z pewnością uogólniam, ale wyraźnie dawali o sobie znać w negatywnym sensie turyści z tego kraju). Zajadałam się pierożkami, surówkami z kiełkami soi (blanszowanymi - oni trochę smażą warzywa - no i wszystko polewają sosem sojowym) i lodami z zielonej herbaty. Dziękuję za uwagę - arigatoooo gozaimasss (fonet.)