Gabinet dentystyczny.
Pacjent w najdroższym garniturze, ze złotym rolexem wielkości talerzyka na przegubie, spinkami z diamentami jak wiśnie,
ze stojącymi obok dwoma ochroniarzami o byczych karkach.
Dentysta prosi na fotel i każe otworzyć usta.
Patrzy, zagląda, wreszcie mówi:
– Ale w czym mogę panu pomóc? Bo tu same tylko złote zęby, diamentowe koronki… Coś niesamowitego!
Czego pan ode mnie oczekuje???
– Sam pan widzi, doktorze, jak to wygląda – odpowiada pacjent.
Alarm chciałbym założyć…