beauti_46

 
lid geworden: 13-07-2006
Nie liczę godzin ni lat to życie mija NIE JA
Punten181meer
Volgend niveau: 
Benodigde punten: 19

Wreszcie jadę...

na, od dawna oczekiwany urlop :) Większość z Was swój urlop ma w sympaycznych wspomnieniach a ja dopiero teraz i nie będe się rozpisywała dlaczego tak późno, bo i nie o tym chciałam. Wszystko zaplanowałam sobie w internecie. Pokój i podróż. To jednak cudowne, że nie musisz nigdzie chodzić, stać w kolejkach. Ile czasu się oszczędza. Szczęśliwa, że udało misię spakować jakoś (to jest dla mnie najgorsze w wyjazdach: pakowanie i rozpakowywanie), spokojna dotarłm na dworzec autobusowy przed czasem. Wreszcie przyjechał "mój" autobus. Miałam numerowane miejsce. Obok mojego miejsca już siedziała starsza pani. W krótkiej, introdukcyjnej wymianie zdań dowiedziałam się, że Pani jedzie do tej samej miejscowości. To cudownie! - rzekła Pani - bo, wie Pani jestem po wypadku, z drabiny spadłam i w kolanie jakieś odłamki miałam, to mi otworzyli. O, odtąd dotąd mam bliznę, 26 szwów mi założyli. Udar też miałam, o tutaj - Pani szczypała się po policzku - nic w ogóle nie czuję. Od marca moja doktor mi załatwiała to sanatorium, szybko co? Całą reklamówkę leków wiozę, muszę to wszystko brać, co mi Pani doktor przepisała, połowa walizki to leki. (muszę się tu wtrącić teraz, bo w autobusie nie miałam w ogóle szansy: lekarze bez opamiętania przepisują leki na każde schorzenie z jakim się do nich przyjdzie. Uzbiera się tego góra, albo, jak w tym przypadku reklamówka, farmaceuci ręce zacierają a jak kobiecina połknie to wszystko, to i lekarz znowu będzie miał kogo "leczyć" i tak się kręci w tej za przeproszeniem 'służbie zdrowia'. Farmaceuci tworzą coraz to nowe leki, jednak badania obejmują reakcje tych leków z co najwyżej 4-5 podstawowymi substancjami chemicznymi. No to strach pomyśleć jakie tam reakcje zachodzą jak kobiecina łyka ich całą reklamówkę - nic dziwnego, że ciągle jesteśmy chorzy). Jak byłam w szpitalu to tylko młodszy syn mnie odwiedzał. Razem mieszkamy z Cześkiem. 'Młody', tak go nazywam bardzo dobry dzieciak jest, a jego brat?!! to zupełne przeciwieństwo, no mówię pani zupełne, nie o 180 a o 360 stopni. Taki jak ojciec Rozwiodłam się ze swoim ale mieszkaliśmy razem. On w największym pokoju, a ja i Czesiek w tych małych. Teraz ten duży pusty stoi. On bardzo dobry fach miał w ręku był złotnikiem i zegarki naprawiał, ale wódkę lubił i moja siostra też. Czesiek, to imię chciał zmieniać przez niego. Czemu? Bo mój, jak na niego był zły to WC na niego mówił.  Cztery nas Mama wychowała. Bardzo dobrze nas wychowała. Jedno co nas nauczyła to piec ciasta, gotować, prać i prasować, przetwory robić i przed ósmą do domu wracać. Bardzo lubiłyśmy lekcje w-f, moja siostra to do tego stopnie, że jak wskoczyła na kozła to nie chciała zejść. Jak po operacji do domu wróciłam, wchodzę do swojego pokoju, a tam łóżka mojego nie ma.  Pytam się 'gdzie moje łóżko?" a on, że Paweł wziął. Potrzebował to wziął. Wzięłam yorka i wyszłam z domu a łzy to mi po twarzy płynęły. A moja sąsiadka to z domu w ogóle nie wychodzi; ma taki stołek z dziurką do załatwiania się. Nie ma rodziny ani przyjaciół? Panna! zawsze w domu siedziała. Taka aspołeczna. No, akrzykliwa! Zaczynałam mieć fizyczne objawy przesytu (jak zjem czegoś za dużo to mnie mdli) i całe szczęście, że zajechaliśmy do celu naszej podróży. Szybko wyskoczyłam z autobusu po swój bagaż, Pani życzyłam miłego pobytu i szybko się oddaliłam. 
Czy Wy też zauważyliście, że mielimy ozorami bez sensu, pytani i nie pytani coraz bardziej bez krępacji i bez żadnej zachęty do zwierzeń. Co mnie obchodzą jakieś prywatne sprawy tego czy owego, których muszę słuchać, bo jedziemy razem tym samym tramwajem, autobusem czy w pociągu. Kiedyś był ładny zwyczaj wychodzenia z przedziału, gdy chciałam rozmawiać przez komórkę, teraz gada jeden (pół biedy) i drugi (robi się już jazgot) i trzeci - i już własnych myśli nie słyszę ani nie rozumiem co czytam :/ Przecież nikt nie musi gadać o swoim ginekologu albo o tym jaka Jadźka jest świnia, bo odbiła Łukasza Magdzie, albo przechwalać się jak to było wczoraj na imprezie zajeb... jak się wszyscy pochlali, w tramwaju pełnym ludzi.