upijając się
wymyślam mój świt
którego jeszcze nie znam
a może już chciałbym go zmienić
łyk za łykiem
przekraczam granicę
w głowie nie kręci świt
za chwilę ujrzysz mój kontur
odkładam szept Twoich ust
na kołdrze składając marzenia
i wierzę choć jeszcze świt
nie nastał w Twoich ramionach
krwi spienionej w krtani
zatrzymać w uśmiechu nie umiem
kładąc na dłoni sens
idę do Ciebie stęskniony
oburącz chwytam poranek, w nadziei usta zagryzam, i jeszcze tylko szept, na Twoich dłoniach pokładam