Już nie umiem opierać się porannej kołysance
W której Twój zapach pieści moje zmysły
A niepokój palców zaplata na Twej szyi warkocze
Rozwarstwiając opór milionem pieszczot...
Rozepnij raz jeszcze delirkę powiek
Przekładając czas nieporadną extazą
Znajdźmy siebie w kursie kolizyjnym
Twojego uniesienia i mojej niedosłowności
"Gdy Twoje oczy płoną moje zniewolenie sięga zenitu"
(N) k
niekochany
lid geworden:
"Kiedy następnym razem zaczepisz mnie choćby o milimetr pomyśl o dniach w których będę szukał spokoju"