beauti_46
Warszawa
registro:
Nie liczę godzin ni lat to życie mija NIE JA
Jechałam z Nim w jednym przedziale...
Jechałam z Nim w przedziale i specjalnie nie kojarzyłam gościa z brodą. W połowie trasy zaintrygowała mnie koszulka, którą miał na sobie z trasami swoich wypraw kajakowych. No i zaczęliśmy rozmawiać. Nie należę do osób, które łatwo nawiązują rozmowę z obcymi ale tym razem to się stało tak naturalnie. Pan Aleksander był szalenie przystępny, chętny do opowiadania historii i odpowiadania na pytania, których nigdy bym nie zadała ale On sprawił, że rozmawiało nam się jakbyśmy znali się od lat. Druga połowa podróży minęła błyskawicznie i trochę było mi żal, że to już Szczecin. Pan Aleksander wracał z Warszawy .. odbierał jakiś medal ale nie przywiązywał do tego wydarzenia zbyt wielkiej wagi , tylko o tym wspomniał. Treścią naszej rozmowy były Jego bardzo ciekawe przeżycia z wypraw po oceanach. Stawiał sobie poprzeczki coraz wyżej i wyżej...Na Kilimandżaro spełnił swoje ostatnie marzenie.