Nie wiem, którą w kolejności moją miłością są kwiaty a którą muzyka. Fakt faktem, że poprawiają mi nastrój jak nikt i nic. Ostatnio pojechałam do Powsina 'na magnolie'. Było to w jakąś niedzielę i to był błąd, wielki błąd. Jarmark, wrzaski dzieci i gadulstwo dorosłych zagłuszały, ochrypłe od przekrzykiwania wrzawy, głosy ptaków, które w maju śpiewają najpiękniej, wszak to ich okres godowy. Nikt tego nie zauważył, bynajmniej. Gapiono się na kwiatki i robiono sobie fotki. No i ja strzeliłam sobie parę, a co. Tym razem byłam mądrzejsza i pojechałam w sobotę (wczoraj). Bingo!! Cisza, spokój i ptaki odzyskały głosy i ślicznie trelowały. Powitała nas piękna aleja irysowa. Wielobarwna i przepiękna w swojej formie. Czy przyglądaliście się tym kwiatom? trzy listki w górę, trzy na dół (na przemian) i na tych wywiniętych do dołu przepiękne irokezy ;) Właściwym powodem dzisiejszej wycieczki były rododendrony ale zanim doszłam do przepięknej 'ściany' tych krzewów po drodze zaczepiały, kusiły kolorami i wabiły zapachem piwonie. Nie mogłam się oprzeć zapachowi roztaczanemu przez te kwiatki. Ile ja zrobiłam przysiadów, żeby każdy powąchać. Tak w ogóle, przyznam się, że jestem zapachowcem, i bardzo cieszę się, że nie muszę jeździć autobusami miejskimi :D Lilie i różyczki dopiero nieśmiało inaugurują kolorowy karnawał (więc zaplanowałam kolejną wycieczkę za 2 tygodnie). Ale i ta inauguracja wypadła nie tak skromnie. Kwitły właśnie różyczki drobne, rabatowe i dzikie (z ich płatków robi się pyszne naleweczki i konfiturki). Rododendrony przeszły moje najśmielsze oczekiwania. To nie krzewy, to wielkie drzewa, które utworzyły wielobarwną kwietną ścianę - jeden wielki kwiat. Moje rododendrony w ogródku to pikuś w porównaniu z tymi, tam w powsińskim ogrodzie. W takim miejscu, w otoczeniu tak przepięknie bawrnym, kojącym zielenią i śpiewem ptaków można naprawdę wypocząć i pozytywnie się nastroić.Wszędobylska zieleń o tej porze roku jeszcze młoda, jasna, świeża działa wprost balsamicznie na oczy i duszę (czy nie za wielki patos mi wyszedł? nieeeeeeeeeeeeeee, przyzna ten, kto to zobaczy ;) ).
Koniecznie odwiedziłam również szklarnię a tam, jak zwykle pełno egzotycznych kwiatów jak te na ten przykład 'miotełki' oraz inne równie piękne
. Jeszcze jedna interesująca sprawa - no i jeszcze taki jeden gość zupełnie nie zdający sobie sprawy ze swojej popularności i prawdę powiedziawszy, jak zresztą widać , ma to gdzieś :) Jeszcze krótka wspinaczka na skałki.
Tak trudno było się rozstać, jeszcze troszkę posiedzę na ławeczce, jeszcze troszkę popatrzę na brzózki . Ja tu na pewno wrócę!!!