Czy jeśli w związku wygasło uczucie
winniśmy dalej w nim trwać?
Jeśli tak to dlaczego,po co?
Czy ma to sens?
Gdy jedna ze strun lub obie
oddala się,
ważniejszy staje się alkohol lub
inne sprawy,ważniejsze od rodziny.
Czy powinno się taki związek
utrzymywać wbrew sobie,wbrew logice.
Ktoś powie tak,przecierz musieliśmy się
z tym liczyć i winniśmy podejmować
wszelkie próby naprawy.
Lecz co jeśli nawet takowe podejmiemy
wielokrotnie a i tak nie przynosi to efektu,
czy nadal mamy trwać?
Czy mamy własne życie poświęcić bo tak trzeba,
bo takie są ogólnie przyjęte zasady?
Czy nie lepszym wyjściem jest danie sobie wolności
i możliwości na odnalezienie szczęścia by żyć
jak tego pragniemy niż trwanie w takich
sytuacjach w których obie lub jedna strona
się męczy,traci radość z dnia kazdego?
Może pozostajemy w takich związkach
z przyzwyczajenia,z obawy.
Lecz jeśli będziemy tak trwać to czy będzie
nam lepiej?
Czy może najlepszym wyjściem jest danie sobie
a zarazem i drugiej osobie szansy na życie
takie jakiego oczekujemy?
Może też obawą przed podjęciem takiego kroku
jest to iż boimy się że może gdy to zrobimy
może wcale nie być lepiej.
Myślę jednak iż powinniśmy dać sobie taką
szansę i spróbować .
Ale to są tylko me marne przemyślenia
i każdy ma prawo do własnych odczuć,
do postępowania tak jak uważa za stosowne.
Ciekawe jakie macie opinie na ten temat ?? czekam na komentarze ;)