Nigdy nie pozwól mi
Odrywać ust od Twoich oczu
Zatoczonymi pętlami chwil
Koordynuj modlitwę naszych muśnięć
Zaparowanych szyb źrenice
Tętnią zalążkami pragnień
Uwalniając półoddech nerwowo
Szukam w Tobie oprawy
Wspinamy się na pochylnię
Gubiąc naszej przeszłości ślady
Resztkując nasz świt
Zaplatam dłonie na Twojej szyi
Proszę spraw by co odległe
Stało się znów bliskie nam
Spraw, by to co nie po drodze
Dało siłę w naszych dniach
nadzieja która pokonała lęki jest tylko omdleniem na dłoni miłości.
(n)k.