https://www.youtube.com/watch?v=pDz9zmtQ7I4
beauti_46
Warszawa
registro:
Nie liczę godzin ni lat to życie mija NIE JA
Honor
Dzisiejszy wieczór w operze spędziłam z "Madame Butterfly". Pewnie znacie tragiczną historię pięknej Cio-Cio_San, więc nie będę się rozpisywała. Coś w tym musi być, że znowu draniem okazał się facet - Pinkerton. Nie polubiłam go od pierwszego aktu, chociaż śpiewał pięknie. Jednak w każdym słowie ukazywał prawdziwe swoje, cyniczne, oblicze: "Zawsze i wszędzie sięga po to, na co przyjdzie mu ochota. Dlatego żenię japońskim zwyczajem na okres dziewięciuset dziewięćdziesięciu dziewięciu lat, z prawem comiesięcznego rozwiązania umowy. America forever". Śliczna Japonka, zostaje sama, gdyż Pinkerton wyjeżdża do Stanów, obiecując, że wkrótce do Niej wróci. Wraca, po trzech latach, ze swoją nową, amerykańską żoną. Te trzy lata Cio-Cio-San żyje w coraz większym ubóstwie. Odrzuca afekty japońskiego bogacza gdyż szczerze kocha swojego amerykańskiego męża. Skoro nie może żyć z honorem, honorowo umiera. I kto tu ma jajajajajajajajajaja?