1 Maja – dzień święta ludzi pracy,
jednak mało powiewa flag narodowych.
I bardzo mało ono teraz znaczy…
w pogoni za mamoną – zajęte mamy głowy!
Nie ma już pochodów pierwszomajowych,
także festynów z ludowymi kapelami.
Cisza, spokój – taki prawie grobowy…
miasta smutne – z pustymi ulicami!
Dawniej, klan rodzinny, przy klanie się rozkładał,
na wielu skwerach i miejskich trawnikach.
Dzisiaj sąsiad warczy na sąsiada…
i jak prawie zarażonego – go unika!
Od przepychu w głowach się nie przewracało,
nie zmieniano żon – tak sezonowo.
Chociaż na wszystko nie wystarczało…
skromnie, ale żyło się bardziej honorowo!
Pewno, że nie tak łatwo nam było,
ale ludzie bardziej życzliwi byli.
Bez wielu dóbr, też się żyło…
i jakoś świątecznej – się cieszyli!
To nie oznacza, że tęsknię za „Peerelem”,
ale to były czasy mojej młodości.
Dlatego -nie w każdą sobotę, czy niedzielę…
cieszę się…bo „łamią” stare kości!
W.M
Święto Pracy pierwszy raz miało swoje miejsce w Stanach Zjednoczonych. Nie zostało ono jednak ustanowione wskutek działania socjalistów bądź komunistów, ale amerykańskich robotników. W Polsce kojarzy się ono głównie z czasami PRL-u, kiedy to ulicami polskich miast maszerowały barwne pochody z obowiązkowymi "szturmówkami"