Agent_Centrali_Rybnej

 
Присоединился: 26.10.2016
Kiedy rybkę sobie zjecie, wnet się lepiej poczujecie!
новый уровень: 
очков нужно: 58

Stany mistyczne po spożyciu białoruskiego spirytusu bez akcyzy

Witajcie w nowym roku. Na wstępie napiszę, że 2018 rok u mnie rozpoczął się bardzo ciekawie. Spędzałem go z kolegą i z jego kolegą z Białorusi. Plan był taki żeby szybko się zaprawić i wyjść na miasto około godziny 23.00 obejrzeć fajerwerki, pobawić się i pooglądać dziewczyny. Zapowiadało się ciekawie gdyż ów kolega posiadał bardzo dużą ilość alkoholu. To był jakiś białoruski spirytus bez akcyzy w plastikowych butelkach. No więc popiliśmy dość sporo tego specyfiku i zrobiło się bardzo sympatycznie. Ja w sumie wypiłem około pół litra tego spirytusu, nawet nie śmierdział jakoś strasznie. Wyszliśmy na miasto tak jak ustaliliśmy i już dalej niewiele pamiętam. Chyba po chwili urwał mi się film. Nie wiem co się później ze mną działo fizycznie lecz w świadomości doznałem jakby to powiedzieć stanów mistycznych. Widziałem, że otworzył się przede mną taki biały tunel skierowany w górę. Nagle tunel ten wessał mnie i obserwowałem świat z wysokości aż gdzieś w chmurach. Można powiedzieć, że połączyłem się z Bogiem. Widziałem ludzi i jakieś sanktuarium maryjne gdzieś w ciepłym kraju. Zaobserwowałem dziwną sytuację, mianowicie papież Franciszek smarował narty Kamila Stocha gumą arabską. Wtedy byłem zdziwiony tą sytuacją a teraz wiem, że był to znak zbliżającego się zwycięstwa. Widziałem wiele takich sytuacji, rozmawiałem nawet z świętym Piotrem i przyznam, że było to przyjemne uczucie, które mogłoby trwać wiecznie. Widziałem też część swojego życia w urywkach. Nie wiem jak długo to trwało ale wydawało się jak kilka lat. Gdy otworzyłem oczy był już wieczór 1 stycznia. Ja byłem bardzo skacowany a obok mnie na sali leżało około 8 delikwentów. Okazało się, że obudziłem się na izbie wytrzeźwień w Koszalinie. Miałem też szyty podbródek ale tego już nie pamiętam. Po wydaniu moich rzeczy osobistych okazało się że nie mam butów ani pieniędzy. Poszedłem więc na boso na dworzec kolejowy w Koszalinie i pojechałem bez biletu do domu do Kołobrzegu. Można powiedzieć, że ogólnie sylwester był udany lecz bardzo drogi. Z tego co się dowiedziałem za tę przyjemność przebywania w tym hotelu będę musiał zapłacić 300 zł. Jednak przeżycie takich stanów mistycznych było warte każdej ceny.