dornike777

 
Присоединился: 01.03.2007
Dusza owinięta w ciało.......
новый уровень: 
очков нужно: 27

wszystkim nam brakuje szczęścia... masz to, na co godzisz się...

Rozglądasz się po znajomych… ci się rozeszli, tamci się rozwiedli, kolejni żyją w pustym związku podtrzymywanym dla dobra dzieci. Związki rozsypują się gwałtownie i szybko, jak domki z kart…  24 % małżeństw rozpada się z powodu zdrady jednego z małżonków. Ale czy to, co wydaje się stacją końcową związku, musi nią być?

Być może… zamiast wysiadać z tego pociągu, lepiej poczekać, aż skład ruszy w drugą stronę. Być może nie jest tak, że miłość się wypala. Może mamy pod dostatkiem drewna, by rozniecić jej płomień na nowo. Tylko nie wiemy jak to zrobić. Miłość nie jest niezmienna mimo upływu lat. Jak każde uczucie podlega przemianom… i ma swoje fazy. Najpierw jest zakochanie… w brzuchu latają motyle, a wybranek zdaje się być ósmym cudem świata. Potem jest związek romantyczny – kolacje przy świecach, kwiaty, wspaniały seks. Kolejny etap to związek przyjacielski – działacie jak dwa dobrze naoliwione trybiki … znacie się i lubicie… ale już bez kwiatów, fajerwerków i motyli. I w końcu następuje związek pusty – nic was nie łączy oprócz dzieci, kredytu, przyzwyczajenia… i strachu przed samotnością, rozstaniem, sądowymi przepychankami… Ponoć przy przechodzeniu z jednej fazy do drugiej przeżywa się kryzys. Każdy z tych kryzysów może być (choć nie musi, to jednak często bywa) odczytany jako stacja końcowa miłości.  

Rozwody i rozstania stały się chlebem powszednim. Nasi dziadkowie nie mieli tej możliwości (a przynajmniej nie była tak łatwo dostępna)… musieli więc nad związkiem pracować. Ewentualne przezwyciężenie kryzysu i reanimacja miłości wymaga od nas dużo więcej determinacji, wysiłku i bólu niż droga na skróty –
rozstanie. Bo przecież gdzieś w głębi serca czujemy, że musielibyśmy zmienić także siebie… a bardzo się przed tym wzbraniamy. Ludzie w partnerze szukają drugiej połówki jabłka… dopełnienia. Często mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają.  Już C.G. Jung pisał, że w każdym mężczyźnie żyje anima – nieświadomy kobiecy archetyp, a w kobiecie animus – nieuświadomiony aspekt męski. Wiążemy się, bo szukamy ucieleśnienia tego aspektu w drugim człowieku. To co nas pociąga i zachwyca w drugim człowieku to, ten „nieuświadomiony program”, który wpływa na świadomy wybór życiowego partnera. Często jednak to, co uwielbialiśmy w partnerze, staje się po latach fundamentem naszej niechęci, a czasami wręcz nienawiści do niego. Odchodzą powody dla których weszliśmy w ten związek… niestety, sam związek i ten drugi człowiek zostają. Zupełnie jak pusta skorupa po czymś, co miało być wspaniałe, niezwykłe, a zawiodło nasze oczekiwania. Być może dzieje się tak dlatego, że partner nie może dać nam tego, co mamy w sobie, a czego nie chcemy uznać. Partner jest zwierciadłem, w którym odbija się odepchnięta część naszej osobowości. Oczywiście te odbicia działają vice versa. I dopóki nie odnajdziemy tej utraconej części w sobie, nie będziemy potrafili docenić jej w partnerze. Wykorzystując to zwierciadło, możemy odnaleźć to, za czym tęsknimy… możemy też dostrzec jaki niezwykły podarek dał nam partner – dał nam nie tylko siebie, ale także klucz do części naszej duszy.