zatrzymaj się na chwilę
odwróć oczy od rzeczywistości
ciepłotą swych palców rozpal
małej kropli zatroskane powieki
uśmiech kosmykiem przysłoń
powieki trzepot rozjusz
bazując na mym niedosycie
sanktuaria smukłości rozcieraj
skrajem Twych ust podążę
wampira pasją szyję oplotę
pomrukując w uszy oddechem
zachłannie okolę Cię całą
wyeksponowany owoc traci na wartości ustępując miejsca ukradkowemu spojrzeniu.