nie mam dawnej czułości dla mojego ciała
jednak je toleruję jak pociągowe zwierzę
które jest pożyteczne chociaż wymaga wielu starań
dostarcza bólu i radości i bólu i radości
czasem zastyga z rozkoszy
a czasem jest schronieniem dla snu
znam jego korytarze kręte
wiem którędy przychodzi zmęczenie
jakie ścięgna napina śmiech
i pamiętam jedyny smak łez tak podobny
do smaku krwi
moje myśli - stado trwożnych ptaków
karmią sie na zagonie mego ciała
nie mam dla niego dawnej czułości
ale czuję ostrzej niż przed tem
że sięgam nie dalej niż moje wyciagnięte ręce
i nie wyżej niż mogą mnie unieść spięte palce u nóg