DH8B

 
Afiliado: 09/10/2004
Hæ! ;-)
Puntos148más
Próximo nivel: 
Puntos necesarios: 52

Delegalizacja!

Delegalizacja, delegalizacja, delegalizacja. Ostatnio znowu bardzo modne słowo, które wykorzystywane jest najczęściej przez cudaków pokroju ludzi Nowoczesnej, Obywateli RP lub innych bateryjek. Również szeroko pojęta "prawica" zaczyna sobie używać w swoich sformułowaniach tejże delegalizacji coraz chętniej (np. zdelegalizować islam albo PO, lol), co jest równie debilne. I w ten oto sposób jedne matoły nakręcają resztę baranów, którzy serio teraz wierzą, że za delegalizacją stowarzyszenia stoją jakieś potężne konsekwencje prawne i zdyskredytowanie w życiu publicznym/politycznym. Ciemny lud oczekuje więc, że jeśli jakimś cudem dojdzie kiedyś do delegalizacji takich organizacji jak MW lub ONR, to wszyscy ci ludzie z tym związani, działający i dowodzący zostaną wymazani z życia publicznego na amen, a cały ruch przestanie w okamgnieniu istnieć. Jedynym mankamentem dla tych za "delegalizacją" jest to, że "oni" ZEJDĄ DO PODZIEMIA. Otóż nie, nie będą musieli.

Naiwniacy nie wiedzą lub nie rozumieją, na czym polega w Polsce "delegalizacja" stowarzyszenia. Jest to tylko i wyłącznie rozwiązanie go na mocy sądu, wykreślenie z rejestru stowarzyszeń. Koniec, na tym się cała straszna "egzekucja" kończy. Stowarzyszenie formalnie przestaje istnieć i nie może ono działać dalej w takiej formie, która miała miejsce do czasu rozwiązania. Rzeczywiste konsekwencje są tu niemal zerowe. Aktywiści, działacze, osoby pełniące wyższe funkcje z tej "zdelegalizowanej" organizacji nie idą do więzienia, nie dostają kary śmierci, nie maja w przyszłości zakazu uczestnictwa lub prowadzenia innego stowarzyszenia lub w ogóle zakazu udziału w życiu publicznym/politycznym. Co się więc by stało z takim MW lub ONR? Działałby pod inną nazwą, formalnymi celami statutowymi (ewentualnie w nieco delikatniejszym przekazie) oraz "barwami". Kosmetyczne zmiany i jazda. Z jeszcze większym rozmachem i chwałą, bo przecież "zbite" przez władze. Ile to już lat chrzanienia o tym, że się zdelegalizuje tych czy innych. Dzięki temu ujadaniu te stowarzyszenia są parę kroków do przodu przed tymi, co mogą ich tylko teoretycznie "udupić". Jedynym problemem "zdelegalizowanych" byłaby na nowo papierkowa robota (procedura zarejestrowania nowego stowarzyszenia), która potrwa co najwyżej kilka tygodni. Tyle. Dawno nie pisałem o polityce, ale naiwność i brak wiedzy szerzone na taką skalę to cyrk, więc wyprowadzam owieczki z błędu.

Miłego tygodnia! n4.118.gif

Życie się kręci.

A jak się kręci - każdy widzi i (prawie) nikt się z tego nie wykręci.
https://www.youtube.com/watch?v=kcwMbtwh4pY
Parę razy obejrzeć i posłuchać sugeruję. 

"Uchodźca" z ISIS - w Polsce

Jak wiadomo, zdecydowana większość Polaków jest przeciwko przyjmowaniu imigrantów do naszego kraju. Dzisiaj jednak wypłynęła kolejna drastyczna informacja, która temat "uchodźców" powinna całkowicie zamknąć i tak prawdopodobnie się stanie. Mimo wszystko problem ten obrazuje, że wcale nie powinniśmy czuć się bezpiecznie. Idiotyczne mapki z ukazujące Polskę jako "zieloną wyspę" na tle zastraszonej i sterroryzowanej Europy są niewiele warte. Tym razem ABW się udało, ale kto wie - ilu jeszcze takich "uchodźców" mieszka w Polsce i jakie mają zamiary. O co mi właściwie chodzi?

W marcu bieżąco roku zatrzymano mężczyznę narodowości czeczeńskiej, który posiadał w Polsce status uchodźcy

Okazało się, że delikwent był najemnikiem na usługach ISIS i fizycznie brał udział w walkach w Syrii.

Mało tego. Kyuri A. był na tyle zuchwały, że posiadał na terenie polski (bez zezwolenia) broń - karabinek maszynowy. 

Zatem? Polskie służby nie są w stanie zweryfikować osób, które w naszym kraju występują o status uchodźcy. 

Oznacza to, że nie jesteśmy przygotowani na przyjęcie żadnych "uchodźców"
Podobnie rzecz ma się we wszystkich innych krajach Unii Europejskiej. 

Do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił już akt oskarżenia przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeciwko "uchodźcy" z ISIS. Kara jaka grozi Czeczenowi to od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Czy jesteście już przygotowani na opłacanie kosztów pobytu w więzieniu kolejnego zwyrodnialca, tym razem "uchodźcy", który walczył po stronie ISIS? n0.110.gif

Miłego dnia! 

Jak naprawdę wygląda życie wśród uchodźców? Ośrodek dla imigrantów pod Warszawą.
https://www.youtube.com/watch?v=L-qOcD0vTwY

Flaga i godło - powrót do korzeni

Niewiele pomysłów obecnego rządu mi się podoba, jednak trzeba przyznać, że ta idea jest bardzo na miejscu i najwyższy czas uporządkować kwestię polskiej flagi i godła. W przyszłym roku rząd przyjąć ma nowelizację ustawy o godle, barwach i hymnie RP. Niemal pewne jest, że zmiany dotkną naszej flagi, a konkretniej odcieni koloru białego i czerwonego. Skończymy w końcu z tą szaro-brudno-białą i czerwoną oczo(ekhm) jak sucza suknia barwą. Będzie tak jak być powinno - śnieżna biel i dostojny karmazyn. Dodatkowo, choć to w tej chwili mniej pewne - biały orzeł ma z powrotem odzyskać krzyż na swojej koronie. Ten został mu zabrany w 1927 roku.

 Jak dla mnie - bardzo dobrze. Aplauz się im należy! n4.106.gif
flaga.jpg

Trzynastu (nie)świętych "Mikołajów" ;-)

Mowa o "Świątecznych Chłopcach", a właściwie już dziadkach - i nie żadnych świętych, ani Mikołajach. Na dalekiej północy, w Islandii - świąteczne zwyczaje są dużo bogatsze niż w pozostałych krajach Europy. Dość sporym elementem tych zwyczajów są właśnie Świąteczni Chłopcy (Jólasveinar), którzy schodzą z gór i przychodzą do Islandczyków już od 12 grudnia - po jednym każdégo dnia, aż do 24 grudnia. Kim oni są i skąd się wzięli? Jólasveinar to potomkowie okrutnej Grýli i Leppalúði. O starej paskudzie, jej samcu i kocie można by napisać osobny blog. Grýla nie była bezpośrednio związana ze świętami Bożego Narodzenia do XVII wieku. Stare islandzkie przesłanki mówią o tym, że matka Jólasveinar zjadała dawniej niegrzeczne dzieci. Ulubioną potrawą Grýli był właśnie gulasz z niesfornych bachorów. Obecnie żyje ona ze swoim trzecim mężem - Leppalúði w polach lawy Dimmuborgir (nie wiadomo jaki los spotkał dwóch wcześniejszych). Razem z nimi mieszkają Świąteczni Chłopcy oraz Świąteczny Kot (Jólaköttur). Niebezpieczne kocisko dobierało się nawet do niegrzecznych dorosłych. Przede wszystkim zjadało jednak tych, którzy nie włożyli w święta jakiegoś nowego ubrania. Wróćmy jednak do Jólasveinar. Każdy z nich posiada własne cechy, a dawniej uwielbiali płatać figle i podkradać to, na co mieli największą ochotę. 
Icelandic-Yule-Lads.jpg
Dzisiaj Jólasveinar mają dodatkowy wymiar, gdyż od wspominanego 12 grudnia - przez trzynaście dni przynoszą dzieciom drobne upominki. Rodzice muszą więc starannie przygotować się jeszcze na początku grudnia, by ich pociechy miały od 12 do 24 dnia ostatniego miesiąca w roku mały prezent. Coraz częściej upominki szykują sobie również nastoletnie pary i dorośli. Nasze Mikołajki przy tym wymiękają n18.100.gif. Później, 25 grudnia przychodzi znany nam wszystkim, międzynarodowy "Święty Mikołaj" z głównymi, większymi prezentami. A co dalej? W pierwszy dzień po Bożym Narodzeniu pierwszy ze "Świątecznych Chłopców" powraca w góry, a za nim każdégo kolejnego dnia pozostali. Trwa to do 6 stycznia - zwanego Þrettándinn, czyli "trzynastego dnia". 
Jest to ostatni, trzynasty dzień Świąt Bożego Narodzenia, bowiem na Islandii święta trwają aż 13 dni. n4.100.gif
https://www.youtube.com/watch?v=shQ6gTLm128