LukaBandita.

 
Status do relacionamento: casado(a)
Interessado em: mulheres, homens
Procurando por: entretenimento
Zodiac sign: Libra
Aniversário: 2018-09-27
registro: 07/11/2009
Nigdy nie liżę mentalnie wyimaginowanych kłamstw.
Pontos136mais
Próximo nível: 
Pontos necessários: 64

Sami swoi. Początek.

Veni, Vidi i Vici panie rezyseżu (SIC!) Żmijewski i Bobik, pełną Gębą AKTORZE.
Byłam na tym wczoraj w kinie i nie były to zmarnowane dwie godziny.
Wiadomym było, że to nie będzie to samo, co w poprzednich trzech częściach, i choć sam Chęciński napisał do tego scenariusz, to jednak inna bajka.
Bajka nie będąca za bardzo komedią, choć może z cztery razy zaśmiałam się lekko, nienapastliwie.
Za to popłakałam się na tym filmie trzy razy.
Mogłabym wytknąć ociupinkę błędów panu rezyseżu, ale to debiut reżyserski Żmijewskiego i moim zdaniem udany ( i pomyśleć co by z tego zrobił Quentin?).
Bobik musiał poświęcić ogrom czasu, by nauczyć się pawlakowych min, ruchów, akcentu. Wyszło mu idealnie.
Kargul słabo, Mania Pawlakowa o niebo lepiej.
Piękne zdjęcia do filmu, mnie wzruszyły.
Dwie wojny w tle. Moim zdaniem dobrze pokazane. Bez zbędnej martyrologii, jednak zaznaczone.
Mogłabym znów ten film dziś obejrzeć.
Jeśli ktoś z Was widział ten film, to wymieńmy się wrażeniami, opiniami.




Taxi vs. Policja.

Taka mała ciekawostka i jednocześnie pytanie do Was. Czy to, co poniżej opiszę jest zgodne z prawem ruchu drogowego, czy nie?
Wiem, że mam w znajomych fachowca. ;)
A było dziś tak:
musiałam wezwać taxi, bo brama po derbach Łodzi uszkodzona i jeden z jej siłowników bezsilnie padł pod napięciem radości Widzewiaków, lub rozpaczy Ełkaesiaków.
Mało ważne, kto pokusił się o okazanie swych "sportowych" emocji w ten sposób, istotne jest to, że przy moim budynku mieszkalnym obowiązuje zakaz parkowania. W związku z powyższym, nie mogłam wyjechać swoim autem. Wzięłam taxi.
Nigdy nie miałam do czynienia z sytuacją ( do dziś), gdy czekam na taxi przy budynku, wsiadam i nagle z tyłu smerfny sygnał wizualny i w tle "łełu łełu pingg".
Chcieli wlepić mandat taksówkarzowi, za to, że na moment zatrzymał się pod wskazanym adresem, by zabrać pasażerów.
Przedziwne.
Taksówkarz cierpliwy do bólu, choć na moment nerwy mu puściły, bo zapytał się tych młodych "panów władz", czy klient ma iść do taksówki 200, 300 metrów, bo tu jest zakaz zatrzymywania się?
Zakończyło się pouczeniem.
Nie wiem co dziwnego dzieje się w Łodzi od kilku dni.
Pełno Policji, pełno patroli pieszych. Chodzą wszędzie i wlepiają mandaty. W ciągu godziny spędzonej na mieście widziałam ich wielu...I pan żul dostał mandat za picie piwka pod żabą, zaraz obok zaparkowała pani w bramie (na chwilkę) i też mandat.
Zdążyłam tylko powiedzieć do cór, że za chwilkę i ja dostanę mandat za to, że idziemy z małym psem bez kagańca.
WTF?


Quasimodo, zagadka i panika w dość ciemnym lesie, czyli opowieść jak najbardziej prawdziwa, z zasobów własnych.

To było tak:
Wracałyśmy we cztery psiapsióły z działki innej kooleżanki, chciałyśmy na skróty, choć jak powszechnie wiadomo, na skróty czasem bywa dłużej albo mało komfortowo.
Wybrałyśmy drogę prze gęsty, stary las. Dukt luksusowy, mogły minąć się dwa auta.
Siedem kilometrów rozgadano-śmiechowej wędrówki.
W lesie zaczęło już mrocznieć, choć byłyśmy blisko wyjścia z niego i już było widać tunel wyjścia, takie światełko w tunelu lasu.
Nagle dukt w tym półmroku przecięło nam coś, co wprowadziło nas wszystkie w panikę.
Coś nieznanego.
Jedna z koleżanek, zawodniczka w biegach przełajowych, wyrwała tak, że tylko piach spod bieżnika jej butów było widać, druga zwiała zaraz za nią, trzecia ruszyła Beata, a mnie zamurowało na widok zjawiska.
Nie chciałam tam zostać sama, więc łapczywie złapałam Betę za tzw. "fraki", przewróciłyśmy się obie na ziemię, na co moja naprawdę kochana przyjaciółka wykrzyczała do mnie : Opie...ol się ode mnie ;) i jeszcze rękoma mnie odepchnęła i zwiała.
Zamykałam stawkę.
Gdy już dotarłyśmy do bezpiecznej cywilizacji, z dłońmi opartymi na kolanach, z jęzorami wywalonymi na wierzch zapytałyśmy niemal równocześnie: Co to było, to coś?
Każda miała swe spostrzeżenia, ja chyba najdokładniejsze, bo widziałam to coś najdłużej.
A było one takie:
Niespiesznie, przelazło coś przed nami w poprzek duktu.
Miało jakby garb, rachityczne ramiona i przedramiona, i małą głowę, przysięgałam koleżankom, że chyba widziałam tam ogon i takie specyficzne tylne stopy jakie ma pies.
Rok temu przypomniało mi się to i już znam odpowiedź co to było. Połączyłam kropki.
Zgadujcie. Las był w Tuszynie pod Łodzią.
Dla tego, kto zgadnie, symboliczne, honorowe 100 k. Oczywiście dla pierwszego, kto zgadnie ;).



Kto się kryje za nickami?

Obiecałam, kobyłka u płotu stanęła po Nowym Roku.
Votre service mesdames et messieurs.
Reprezentujemy tu sobą jakże różne typy netowej urody, lub jej braku.
Postaram się wymienić te, które przez lata obecności na tym portalu zdołałam zauważyć, a że nie wszystko zauważam, to dopisujcie swoje spostrzeżenia.
Typ1- najczęściej występujący, czyli tylko gra, nie wchodzi w społeczne interakcje,
Typ1 a- nie wita się, gdy wchodzi na stół, ale zwyzywa, gdy przegra,
Typ1 b- tak jak wyżej, ale odejdzie w milczeniu, gdy przegra,
Typ1-c- znów jak wyżej, tylko zbluzga cię nawet wtedy, gdy wygra i poucza ( naucz się grać k..o),
Typ1-d- cudem wygra i nie da rewa,

Typ 2- gracze "uśpieni"
Typ2a - nie gra, utrzymuje tylko kontakt ze znajomymi,
Typ2b - też nie gra, pisze komentarze na blogach, ewentualnie swoje blogi,
Typ2c - jak wyżej, tylko kryjąc się za nickiem podejmuje próby blogowej prowokacji, bo przecież nikt nie zna, nikt nie rozpozna, można sobie pozwalać,

Typ3 - idealiści
Typ3a- stare, poślinione, zaburzone, onanistyczne dziady, udający młode kobiety,
Typ3b - brzydkie kobiety ze zdjęciami ładnych kobiet,
Typ3c - ci, którzy maja zdjęcia swych zwierząt na profilowym,

Typ4 - najgorszy - mniej lub bardziej marni, blogowi, anonimowi prowokatorzy
Typ4a - ujada bez powodu, coś mu w życiu nie wyszło, na kimś trzeba się wyżyć,
Typ4b - tak jak wyżej, tylko ma powód,
Typ4c - zakłada mnóstwo fake nicków, gada sam/sama ze sobą na blogach,
Typ4d - przypier.la się do każdego, którego ocenia wyżej, niż siebie

Najbardziej cenię tych, którzy maja odwagę pokazać tu prawdziwego siebie, swą szczerość, podać pomocną dłoń w razie potrzeby ( nie, nie o żetony mi chodzi ;)), z którymi można porozmawiać, pośmiać się, wymienić opiniami.
Kocham Was, ale nie wymienię z imion, nicków. Po co Wam kłopoty?;)
Podsumowując, można i w necie nie udawać kogoś, kim się nie jest, ale to dla ludzi, którzy znają swoją wartość.
HOWGH! ;)










Pozamiatane.

Najwyższy czas napisać tu,
że blogi zdychały od dawna.
Najwyższy czas napisać, że blogi zabijali ci, którzy czuli się gorsi w swej blogowatości i komentach, że blogi zabiła wielonikowa mściwość.
Tak bardzo chcieliście, by "starzy" blogowicze odeszli, by dać się "młodym" wykazać.
No to macie to swoje wykazanie.
Skoszona trawa.
Pozamiatane liście z różnych drzew.
Gratuluję.
Dno.
Gratulacje.