Kiedyś na końcu świata były stare drzwi, w których znajdował się złoty klucz..
Któregoś dnia ktoś wyciągnął ten klucz, a przez dziurkę od niego wkradło się życie. Postanowiło zbudować dom, lecz nie wiedziało jak. Życie postanowiło poszukać odpowiedzi w książce. Pierwsze, co się dowiedziało to to, że dom powinien mieć fundament...
Życie nie wiedziało skąd je wziąć, więc siedziało i myślało...
Tak mijały lata..
Aż któregoś dnia przez tą samą dziurkę wkradło się drugie życie..
Rozejrzało się wokoło i powiedziało:
-Dlaczego tu jest tak pusto i dlaczego się smucisz?
Pierwsze życie odpowiedziało:
-Nie mam fundamentu, aby zbudować mój dom, więc dlatego jest pusto, a smucę się dlatego, gdyż wiem, że nawet jeśli bym zbudował najpiękniejszą willę a będę w niej sam, to będę nieszczęśliwy.
Drugie życie pomyślało, po czym rzekło:
-Nie będziesz sam. Zbudujemy ten dom razem, a naszym fundamentem będzie miłość. Nikt nas nie pokona. I nawet, gdy będziesz smutny jak księżyc na niebie, to sobie przypomnij, że ja Cię kocham.. Trochę wiary w siebie i w to, że zawsze ktoś czuwa przy Tobie...
Pierwsze życie się zgodziło. Razem zbudowali swój dom. Ich fundament był tak silny, że nawet najgorsze huragany nie zniszczyły go, a wrogowie pozazdrościli im tej tajemnej mocy...
Kilka lat później te dwa życia stały sie jedną, wielką parcelą, której bramą obronną stała się wiara i nadzieja w to, że każdy zasługuje na miłość, i że mimo siebie samych znajdzie ją, bo to tylko ona nadaje sens naszemu życiu. Bez niej człowiek nie żyje...